Piłka nożna Sport

5 życzeń na nowy sezon MLS

Zawsze, gdy zaczyna się jakaś liga, wiążemy nadzieję z jej nowym sezonem. Mamy konkretne oczekiwania co do zespołów czy piłkarzy. Tak jest również w moim przypadku oraz MLSu. Mam kilka przewidywań i liczę na to, że chociaż kilka z moich życzeń dojdzie do skutku.

Dobry sezon dla Polaków

Poprzednie rozgrywki w wykonaniu biało-czerwonych były mocno średnie. Zdecydowanie najlepiej prezentował się Kacper Przybyłko, a niżej uplasowałbym Adama Buksę. A reszta? No cóż, nie poradziła sobie najlepiej. Chyba najbardziej zawiódł Przemysław Frankowski. Były zawodnik Jagiellonii Białystok rozegrał przeciętny sezon. Ciężko widzieć w tych rozgrywkach jakąś szansę na znaczną poprawę. Chicago Fire nie jest już tak silne jak dawniej, a sam Frankowski niczym się nie wyróżnia. Polak nie może narzekać, że nie ma komu dogrywać, ponieważ w ataku Strażaków stoi Robert Berić, który, jak na granie w tak słabym zespole, strzelił w poprzednim sezonie sporo bramek. Na drugim biegunie stoi Przemysław Tytoń, który zaczął te rozgrywki w podstawowym składzie. Niby nic, ale polski bramkarz w meczu z Nashville pokazał klasę. MLS nie umknął występ naszego golkipera i Tytoń został umieszczony w 11-stce 1. kolejki. Można powiedzieć, że tym występem Przemek wywalczył sobie miejsce w składzie na kolejne mecze. Pora na Jarosława Niezgodę, którego los niestety nie oszczędza. Napastnik Portland Timbers ma spore problemy z kontuzjami. Bardzo chciałbym, żeby Polak w końcu się z nimi uporał, ponieważ, gdy wchodził na boisko, wyglądał całkiem nieźle. Inną sprawą jest fakt, że Niezgoda ma rywala, którego ciężko będzie mu pokonać. No chyba, że Jeremy Ebobisse odejdzie do Europy. 

 

Nowym Polakiem w MLS jest Patryk Klimala. Ciężko uważać ten transfer za udany, gdyż były zawodnik Celticu nie radził sobie tam dobrze. Trafił do New York Red Bulls, których trzeba sklasyfikować jako średniaka ligowego. Nie ma tam wielu zawodników, którzy mogliby wypracować mu dogodne okazje. Do tego forma polskiego zawodnika na pewno będzie do odbudowy, co zajmie trochę czasu. O Kacpra Przybyłkę właściwie nie trzeba się obawiać, napastnik Philadelphii Union przyzwyczaił nas do pewnego poziomu, z którego nie schodzi i to trzeba docenić. Polak idealnie zaadoptował się do ligi oraz kraju. Ostatnim z Polaków jest Adam Buksa. Były gracz Pogoni rozegrał całkiem niezły sezon, patrząc na suche liczby. Jednak na kogoś z wysokim kontraktem jest to wciąż za mało. To właśnie zespół Buksy zaszedł najdalej w MLSie, ponieważ zagrał w finale konferencji, gdzie przegrał z Columbus Crew. Wszystkim Polakom życzę jeszcze lepszej formy niż sezon temu.

Unormowanie sytuacji w Interze Miami

Sytuacja w tym klubie nie jest kryzysowa, jednak trzeba przyznać, że pewne sytuacje mogą irytować fanów MLSu. Inter Miami jest jak nieznośny uczeń, który ciągle rozrabia. Raz na jakiś czas pojawia się spokój i gdy już myślimy, że wszystko zmierza ku dobremu, to wtedy on znowu zaczyna broić. Nie inaczej było z klubem Beckhama. Zaraz na początku roku mieliśmy słynną aferę z nazwą drużyny. Co prawda Inter dalej się sądzi, jednak wszystko wskazuje na to, że nie wygra tej sprawy. Ostatnio znowu postanowili zwrócić na siebie uwagę. Tym razem w sytuacji, gdzie wyrzucono jednego z piłkarzy z gwiazdorskim kontraktem do rezerw. Wyobraźcie sobie, że budujecie swoją markę w Stanach przez lata, wasz klub ma być nową siłą MLS, a na koniec dnia jesteście pamiętani tylko z afer. Mam nadzieję, że te rozgrywki dla piłkarzy z Miami będą dużo spokojniejsze, a gdy spotkamy się po zakończeniu sezonu, to wspominać będziemy dobre wyniki Interu, a nie wpadki wizerunkowe.  Ta sytuacja może irytować o tyle, że zespół Beckhama jest powszechnie znany, a jego problemy są szeroko komentowane na świecie. To zupełnie inna skala, niż np. Nashville, które jest mało znanym klubem. Jeżeli jesteś na świeczniku, musisz pokazywać, że godnie reprezentujesz ligę wraz z resztą ekip.

Stabilny sezon zeszłorocznych Expansion Teams

O ile poprzedni sezon zarówno dla Nashville, jak i Interu można było traktować pobłażliwie, tak w tym trzeba spojrzeć na oba kluby ostrzej. O Miami już pisałem, więc pora na Nashville. Nikt nie stawiał, że zajdą aż do półfinału konferencji wschodniej jednak udało im się to osiągnąć. Był to spory sukces, ponieważ dysponowali oni średnią kadrą. Ten sezon będzie sprawdzeniem wizji klubu oraz tego, w którą stronę idzie. Zawsze życzę nowym klubom w MLSie, aby zanotowały dobre wejście, a później były stabilnymi klubami, o które nie trzeba się obawiać. Nie oczekuję, że Nashville powtórzy wynik sprzed roku, gdyż był on pewnego rodzaju anomalią. Mimo to liczę na to, że będą kontynuowali swoją tradycję kupowania niedocenianych piłkarzy, a później ich rozwiną.

 

Sezon bez przeszkód 

To, jak wyglądał poprzedni sezon w rozgrywkach piłkarskich, widział każdy. Nie inaczej było w MLS, gdzie, zanim liga wystartowała, już musiała się zamykać. Jakiekolwiek przebudzenie nastąpiło w lipcu, gdy zatwierdzono towarzyski turniej MLS is Back. Zwycięzca (Portland Timbers) otrzymał puchar i prawo gry w Lidze Mistrzów Concacaf. Gdy liga wróciła, nie było już kibiców. Wiele meczów było przekładanych z powodu zakażeń. Z tego powodu MLS uznała, że do play-offów wejdą zespoły z najwyższą liczbą punktów na mecz, a nie ogólną liczbą oczek. W wyniku tych zawirowań sezon był bardzo dziwny i chaotyczny.

Mocno liczę na to, że rozgrywki, które przed nami, będą już w pełni normalne i każdy rozegra równą liczbę spotkań. Pierwszym pozytywnym sygnałem był częściowy powrót kibiców na stadiony. Czy w środku sezonu fani będą widziani na wszystkich meczach? Taką mam nadzieję.

Młodzi Jankesi na podbój Europy

W MLSie doświadczamy sporej liczby ciekawych młodych piłkarzy. Część z nich już powędrowała do Europy. Jednak, jak to mówią, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zwłaszcza, że w USA mamy jeszcze sporo piłkarzy, którzy za jakiś czas mogą przenieść się na Stary Kontynent. Takimi piłkarzami są chociażby Caden Clark czy Gianluca Busio. O pierwszym z nich mówi się w kontekście RB Lipska. Ta transakcja nie byłaby trudna, gdyż Clark gra w drużynie spod znaku Red Bulla. Drugim graczem zaś interesują się kluby z Włoch i Niemiec. Jest jeszcze sporo innych zawodników, na których warto zwrócić uwagę, są nimi m.in. Cole Bassett, Ricardo Pepi, Julian Araujo czy Paxten Aaronson. Ostatni z tej listy jest bratem Brendena Aaronsona, który z Philadelphii Union  przeniósł się do Red Bulla Salzburg. Mówi się, że Paxten jest znacznie bardziej utalentowany niż jego brat. Liczę na to, że w lecie zobaczymy kilku Jankesów w nowych klubach.

Dodaj odpowiedź

Twój e-mail nie będzie opublikowany.

Sprawdź jeszcze

Więcej naszych wpisów