Ekologia

Adopcja czy hodowla? Jak to wpływa na bioróżnorodność?

W pewnym momencie każdy miłośnik i przyszły właściciel zwierzęcia staje przed decyzją – czy adoptować zwierzę ze schroniska, czy postawić na ulubioną rasę zwierzęcia z hodowli. Patrzymy na kwestie ekonomiczne, upodobania wizualne i potencjalną pewność pochodzenia czy chęć pomocy. Warto jednak przy podejmowaniu takiej decyzji spojrzeć szerzej i dołożyć do listy kilka plusów i minusów z zakresu genetyki i ekologii.

Zwierzęta ze schroniska — plusy i minusy adopcji.

Często słyszymy, że kolokwialnie nazywane ,,kundelki’’ są zdrowsze. Ma to swoje realne podłoże genetyczne w postaci dalekiego pokrewieństwa. Zdecydowana większość psów i kotów w schronisku to zwierzęta mające daleko spokrewnionych rodziców. W swoim materiale genetycznym kryją wiele ras, tym samym uszkodzone czy szkodliwe allele często nie są powielane.

Allel to możliwy wariant genu. Im dalsze pokrewieństwo rodziców, tym większa możliwość, że podczas procesów formowania nowego życia, wadliwe warianty zostaną wykluczone. Dzięki temu mieszańce nie chorują na wiele chorób kojarzonych ze zwierzętami rasowymi — nie mówimy w ich przypadku o inbredzie — czyli chowie wsobnym.

Z biologicznego punktu widzenia jest to opłacalne. Pozwala to uzyskać i przetrwać silniejszym osobnikom. Bioróżnorodność na poziomie genetycznym pozwala nam uniknąć wielu trudnych, kojarzonych również ze świata ludzkiej medycyny chorób. Wiemy bowiem, że inbred często dotyka choroby układu immunologicznego czy zwyrodnienia stawów i nieprawidłowości w budowie — możliwie najbardziej uciążliwe podłoża chorób, na które niekiedy nie ma ratunku.

 

Sprawdź także: Antykoncepcja a środowisko – tabletki zagrożeniem dla ryb

 

Czy mamy się czego obawiać?

Z drugiej strony za różnorodnością pochodzenia zwierząt w schronisku idą również niepewności co do mieszanki ras, jaka w nich tkwi. Nie jesteśmy pewni temperamentu zwierząt ani możliwych chorób wynikających z występowania danej rasy w rodowodzie. Wszyscy doskonale wiemy, że inaczej będziemy wychowywać labradora, owczarka niemieckiego a dobermana. Mając jednak kundelki, ich wygląd często nie wskazuje na składniowe ich przodków. Wszystko pokazuje się dopiero na poziomie zachowania — kiedy naturalne predyspozycje w połączeniu z często traumatycznymi przeżyciami, mogą powodować pojawienie się agresji czy wręcz przeciwnie — skrajnej bierności. Warto na początku drogi z adoptowanym zwierzęciem zacząć od spotkania z zoopsychologiem czy behawiorystą, którzy po kilku sesjach będą mogli udzielić wskazówki wychowawcze dla chodzącej zagadki.

Adopcja czy hodowla? Jak to wpływa na bioróżnorodność?

 

Psy i koty rasowe — wcale nie jest prościej.

Wiemy już, że u mieszańców łatwiej o uniknięcie chorób genetycznych. To właśnie u kotów i psów rasowych stanowią one zmorę. Na przestrzeni lat, brak wiedzy o genetyczne i ludzka chciwość napędzały wszechobecny chów wsobny wśród zwierząt rasowych. Nie musimy tutaj obwiniać aktualnych hodowców (wykluczając właścicieli pseudohodowli, którzy dalej napędzają machinę cierpienia), którzy uregulowaniami prawnymi starają się o jak najdalsze pokrewieństwo przyszłych rodziców. Problem tkwi setki lat temu — wtedy, gdy powoli wykluczyliśmy kazirodztwo u ludzi, nie widząc analogii do świata zwierząt.

Chcieliśmy uzyskiwać określone cechy — zwisające uszy u szkockich zwisłouchych, spadzisty kuper owczarka niemieckiego, płaski pysk kotów perskich.

W imię piękna kontynuowaliśmy hodowle zwierząt o określonych cechach, to zaś — w nawiązaniu do przytoczonej wcześniej definicji allelu — powoduje wystąpienie szkodliwych wariantów genu, które u wszystkich „lepszych egzemplarzy” zwierząt, powodowały występowanie upatrzonej przez ludzi cechy.

 

Sprawdź także: Karol III – król ekolog

 

Są jednak plusy zwierząt z hodowli!

Jednak w przypadku zwierząt z hodowli, wiemy czego się spodziewać. Znamy określony wzorzec rasy, mamy wpływ na potencjalny wybór zwierzęcia i często kupujemy zwierzę młode, którego historię możemy sami kształtować. Unikamy dzięki temu niewiedzy, która może doprowadzić do tragedii przez niewiedzę.

Ze wszystkimi problemami możemy skierować się do hodowcy, który powinien pomóc nam w występujących u pochodzących od niego zwierząt problemach. Często hodowcy — jako znawcy danej rasy — mają swoje własne sposoby na wiele problemów, które skonsultowane z weterynarzami, mogą stanowić lekarstwo na wiele zła.

 

Co więc wybrać?

Wiedzę. Popatrzy na możliwe opcje pod względem nie tylko finansowym, ale także ilości czasu. Zapytajmy się o pochodzenie i przeżycia zwierzęcia ze schroniska, ale także o badania genetyczne w hodowli. Mając wiedzę, zdecydujmy się na zwierzę w miarę swoich możliwości — nasi bracia mniejsi nie potrzebuję tylko spaceru, jedzenia i głaskania. Potrzebują czasu, uwagi i wiedzy. W tą ostatnią, zaopatrzyć musimy się sami.

Dodaj odpowiedź

Twój e-mail nie będzie opublikowany.

Sprawdź jeszcze

Więcej naszych wpisów