Sport Sporty walki

Antoni Chmielewski o swojej karierze w MMA oraz jego opinia o FAME MMA – wywiad

Antoni Chmielewski to niekwestionowana legenda KSW i polskiego MMA. Stoczył 50 walk na zawodowych ringach i w klatkach, w czym aż 21 w federacji KSW. “Antonio” może się szczycić zwycięstwami na turniejach organizowanych podczas gali KSW 2 i 3. Zdobywał on również medale mistrzostw Polski i Europy w judo. Antoni Chmielewski swoją karierę w MMA zaczynał w roku 2003, natomiast zakończył ją zaledwie rok temu- w 2019 roku. Jest to bezapelacyjnie jeden z pionierów polskiego MMA, dlatego gorąco zachęcamy do lektury wywiadu. Porozmawialiśmy między innymi o początkach kariery, o “życiu po życiu zawodowego sportowca”, gali Fame MMA, do której przygotowuje zawodników i kilku innych ciekawych wątkach. Zapraszamy do lektury!

Adrian Gnieciecki: Zacznijmy od tego, czym aktualnie zajmuje się Pan po odwieszeniu zawodowych rękawic na kołek?

Antoni Chmielewski: Jestem trenerem personalnym, prowadzę również zajęcia grupowe w MMA, przygotowuje ludzi do startów amatorskich i zawodowych.

A.G: Jakimi największymi sukcesami trenerskimi swoich podopiecznych może się Pan pochwalić?

A.Chmielewski: Posiadam jedną amatorską sekcję MMA. Ostatnio, podczas amatorskich mistrzostw Polski startowało 8 moich zawodników. Zdobyliśmy 6 złotych medali i jeden srebrny. Tym samym, wygraliśmy całą klasyfikację medalową. Moi zawodnicy wygrywają teraz półzawodowe, jak i zawodowe walki. Coraz więcej osób zgłasza się, bym ich przygotowywał do zawodów. Aktualnie posiadam 4 zawodników z federacji Fame MMA, więc współprace idą cały czas do przodu.

Antoni Chmielewski o FAME MMA

A.G: Poruszył Pan temat Fame MMA, dlatego zapytam wprost: jak ocenia Pan organizację gali i poziom sportowy pojedynków?

A.Chmielewski: Poziom sportowy ma dużo do życzenia, ponieważ zwykle ci biedni celebryci mają zaledwie około 2 miesięcy na przygotowania i niemożliwe jest zrobienie pełnych szkoleń w tak krótkim czasie lub nie podchodzą do tego profesjonalnie. Co poniektórzy walczą już kolejny raz i poziom ich umiejętności faktycznie rośnie. Zauważyłem, że poziom sportowy Fame MMA powoli wzrasta. Niemniej jednak daleko jeszcze do tego, jak to powinno wyglądać. Jako organizacja dobrze radzą sobie od strony zaplecza i ta sfera działa odpowiednio. Kontraktują to coraz lepszych zawodników, którym sport nie jest całkowcie obcy i to jest bardzo dobre z ich strony. Niestety, matchmaking jest zły – zbyt duże różnice w kilogramach, aneksy, by walki trwały krócej itd. No ale to jest Fame MMA, a nie “PRO”.

A.G: Trzymając się gruntu FAME, to co poszło nie tak w ostatnim pojedynku Dagmary Szewczyk, którą Pan przygotowywał? Nie zagrała głowa, czy może sędzia za szybko zakończył pojedynek?

A.Chmielewski: Za mało czasu, za duża różnica wagi, która wynosiła około 5 kg. Zusje ma już start za sobą i pełne przygotowania, więc co za tym idzie większe doświadczenie. Dagmara za mało trenowała, miała kontuzje i nie były to pełne przygotowania. Ale na tyle, ile mogliśmy daliśmy radę. Jest zadziorą, więc pokazała się z dobrej strony. Sędzia mógł nie zatrzymywać walki i dać jej jeszcze trochę szansy, ale nie ma co spekulować już po walce i trzeba patrzeć w przyszłość. Po drugie, Dagmara miała poważną kontuzję szyi i nie mogła robić intensywnych sparingów, czy też w ogóle sparować.

A.G: To bardzo ciekawe, nikt wcześniej o tym nie mówił! Zapytam teraz o kilka wątków z pańskiej kariery. Czy jest walka, której podjęcia żałuje Pan do teraz? Mi na myśl przychodzi pojedynek w 2016 roku z Michałem Materlą. Rozumiem, że takich walk się nie odrzuca, ale krótki okres przygotowawczy nie pomagał.

Walka z Michałem Materlą

A.Chmielewski: Nie żałuję podjęcia tej walki z Michałem Materlą. Miałem szanse wygrać, zabrakło niewiele. Miałem pecha trochę w tym pojedynku, gdyż wychodząc do walki potknąłem się o schodek i pękła mi łąkotka. Nie żałuje żadnej swojej decyzji. Widocznie tak miało być, może mogłem się inaczej prowadzić – to prawda, ale jest, jak jest i nie ma co tego rozpamiętywać. Głowa do góry i do przodu.

A.G: A jak Pan ocenia występ Bartka Nowaka na ostatniej gali USW-M w Białymstoku. Pański podopieczny wygrał w debiucie przez high-kick, czy wszystko poszło w walce zgodnie z planem?

A.Chmielewski: Tak, Bartek Nowak wykonał plan w 100%. Idealnie zawalczył. Materiał na mistrza świata i zawsze tak będę o nim mówił.

A.G: Wiem, że nie wypada wyróżniać jednej osoby, ale czy to najbardziej utalentowany z pańskich podopiecznych?

A.Chmielewski: Jest paru dobrych, ale on teraz jest jednym z najlepszych i zapowiada się naprawdę obiecująco.

Najlepsza i najcięższa walka

A.G: Czy może Pan wymienić swoją najlepszą, a następnie najgorszą walkę w karierze?

A.Chmielewski: Najgorsza to zdecydowanie porażka z Mattem Horwichem. Nie miałem siły walczyć, byłem przetrenowany. Najlepszych? Było ich pare. Z pewnością walka z Dionem Staringiem na KSW 10, walka z Andre Reindersem w 2008 roku, cz ta z Savovem podczas KSW 34.

A.G: Walka z Horwichem była ostatnią, przed kilkuletnią przerwą w KSW. Były myśli rzucenia MMA? W końcu był Pan na szczycie kategorii w KSW, a w tym momencie musiał Pan walczyć dla innych organizacji.

A.Chmielewski: Nie, nie było takiej sytuacji. Może zrobiłem krok w tył, ale tylko po to, by się wyprostować i podnieść znowu.

A.G: Uważa Pan, że wygrał walkę z Jasonem Radcliffem? Szkoda, że taka legenda zakończyła karierę kontrowersyjną porażką.

A.Chmielewski: Tak, uważam że wygrałem. Ale to już historia. Wiem, że mogłem w tej walce więcej zrobić, ale tak już wyszło i nie ma co rozpamiętywać.

A.G: Kiedy spojrzy Pan na swoją karierę z góry czuje się Pan spełnionym człowiekiem? Czy uważa Pan, że osiągnął to na co pozwalały umiejętności i pewien niedosyt?

A.Chmielewski: Zawsze jest niedosyt. Ale na pewno jestem spełnionym człowiekiem.

A.G: Na 32 Pańskich walk wygranych, aż 23 skończyły się przed czasem. Którą z walk wspomina Pan najlepiej? Najpiękniejszy nokaut, nietypowe poddanie czy coś kompletnie innego? Jak na przykład „zabawa” z przeciwnikiem.

A.Chmielewski: Poddanie dźwignią na nogę podczas PLMMA 31 w walce z Arkadiuszem Zabą. Efektowny slam, po którym ciosami skończyłem Savova na KSW. Była też fajna walka, którą można nazwać zabawą z Sylwestrem Borysem. Nie zainkasowałem wtedy, ani jednego ciosu. 

A.G: A teraz ta mroczniejsza strona – po której z 18 swoich przegranych walk dochodził Pan do siebie najdłużej?

A.Chmielewski: Najgorzej było po wcześniej wspomnianym pojedynku z Horwichem. Wiem, że byłem lepszy, a przez tą porażkę moja kariera się zastopowała.

A.G: Jak wyglądały początki i turniej na KSW 2? Spodziewał się Pan wygrania całej gali?

A.Chmielewski: To było zajebiste uczucie, gdy judo górowało nad wszystkim. Nie spodziewałem się, że wygram cały turniej KSW 2. Ale jest to na pewno bardzo miłe wspomnienie. 

A.G: Po ilu walkach w MMA przestał Pan odczuwać stres i czy w ogóle przeminął w trakcie kariery?

A.Chmielewski: Stres był i będzie zawsze. Nauczyłem się go jednak używać jako siłę napędową, aby bardziej mi pomagał, aniżeli przeszkadzał.

A.G: Wracając jeszcze na sekundę do Fame MMA. Czy byłby Pan w stanie wygrać z Marcinem Najmanem z ręką przywiązaną do tułowia?

A.Chmielewski: Myślę, że na pewno tak 😉

A.G: Panie Antku ostatnie pytanie ode mnie, czy uważa, Pan że przez błędy z młodości nie osiągnął tyle ile mógł, a może właśnie te wydarzenia zmotywowały Pana do ciągłej pracy, treningu i wspinania się po drabinkach różnych organizacji?

A.Chmielewski: Tak, na pewno tak było, bo miałem przerwę i wypadłem z obiegu, ale upartość pomogła mi wykaraskać się i powrócić do czołówki.

A.G: Serdecznie dziękuję Panu za ten wywiad i życzę powodzenia w kolejnych walkach Pana podopiecznych.

A.Chmielewski: Również dziękuję.

Co sądzicie o karierze Antoniego Chmielewskiego? Z kim chcielibyście przeczytać kolejny wywiad na Nowl Sport? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.

 

Dodaj odpowiedź

Twój e-mail nie będzie opublikowany.

Sprawdź jeszcze

Więcej naszych wpisów