Po 4 rozegranych spotkaniach Athletic Club zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli La Liga. Podopieczni Gaizki Garitano uzbierali dotychczas tylko 3 punkty. Nad San Mames od dłuższego czasu zbierają się czarne chmury, które zwiastują kłopoty.
Od momentu wznowienia rozgrywek po lockdownie spowodowanym przez pandemię koronawirusa. Athletic rozegrał 15 spotkań licząc końcówkę poprzedniego i początek obecnego sezonu. Zdobył raptem 17 punktów. Wynik uzyskany w lidze został przykryty sukcesem w Copa del Rey, za jaki uznano już sam awans do finału.
Przed startem rozpoczętego we wrześniu sezonu trener Athleticu, Gaizka Garitano w swoich wypowiedziach zwracał uwagę na to, że zespół wymaga wzmocnień. Przede wszystkim na pozycji środkowego napastnika. Po tym jak Aritz Aduriz zawiesił ostatecznie buty na kołku w kadrze Los Leones brakuje zawodnika, który jest w stanie zagwarantować kilkanaście bramek w sezonie. Nazwisko Fernando Llorente od kilku okienek przewija się w kontekście powrotu do Baskonii. Jednak wychowankowi jest nie po drodze do domu, z którego ruszył na podbój Europy latem 2013 roku. Właśnie okoliczności odejścia do Juventusu (bez sumy odstępnego) to zadra, która tkwi nadal w sercach sympatyków Athleticu. Graczem kreowanym na następcę Aduriza przez ostatnie 2 sezony był Inaki Williams, jednak 26-letni nominalny skrzydłowy nie ma w swoim piłkarskim DNA tych cech, które posiadał Aduriz- nie jest łowcą pola karnego. Statystyką, która dobitnie pokazuje, że Williams znajduje się w dołku dyspozycyjnym jest liczba minut bez gola – przekroczyła ona 1000.
Williams i Muniain to zawodnicy, którzy ze względu na doświadczenie, potencjał powinni stanowić o sile Athleticu. Na początku sezonu są kompletnie bez formy. Do Bilbao miał trafić Javi Martinez. Kolejny wychowanek, który u schyłku kariery wiązany jest przez media z powrotem do Kraju Basków. Ze względu na filozofię obowiązującą w Athleticu sternicy klubu mają ograniczone pole działania w kwestii wzmocnień. Przypomnijmy, że Los Leones mogą pozyskiwać jedynie zawodników mających baskijskie korzenie, ewentualnie tych pochodzących z Nawarry. Lezama-akademia klubu, w ostatnich latach nie wychowuje piłkarzy takich jak Susaeta, De Marcos, Llorente czy Martinez. Kibice Athleticu z zazdrością mogą zerkać w stronę San Sebastian. W Realu Sociedad liczba utalentowanych graczy, którzy trafiają do pierwszej drużyny budzi wrażenie. W spotkaniu przeciwko Valencii w drugiej połowie po boisku biegało 8 wychowanków La Realu.
Słaby początek sezonu sprawił, że pozycja Gaizki Garitano nie jest tak stabilna jak przed startem sezonu. Jak donoszą baskijscy dziennikarze niektórzy członkowie zarządu Athleticu szepczą do ucha prezesa, Aitora Elizegiego słowa o zwolnieniu aktualnego szkoleniowca. Póki co, Garitano cieszy się zaufaniem sternika klubu. Warto zadać sobie pytanie, kiedy ten kredyt zaufania zostanie wyczerpany. Lwy zagrały w tym sezonie z Granadą, Eibarem, Cadizem i Deportivo Alaves. 3 punkty, 2 zdobyte bramki. Trudno na tym budować pewność siebie w kontekście dalszej części sezonu. Sam Garitano wygląda na trenera, który nie jest w stanie znaleźć złotego środka, który pozwoli wyciągnąć drużynę z kryzysu. Biorąc pod uwagę rzeczywistość, w jakiej znajduje się obecnie Athletic szkoleniowcem mogącym tę drużynę uchronić przed walką o utrzymanie do końca sezonu jest Jose Luis Mendilibar. Problem w tym, że aktualnie pracuje w Eibarze. W najbliższych meczach Garitano będzie grał o swoją przyszłość. A ta przyszłość dla całego Athleticu maluje się w szarych kolorach.