Inne Sport

Drive to survive sezon 4 – czy dokument od Netflixa spełnił oczekiwania?

Premiera czwartego sezonu Drive to survive, dokumentu ukazującego kulisy rywalizacji w Formule 1, miała miejsce 11 marca na platformie streamingowej Netflix. Wielu fanów królewskiej kategorii wyścigowej zacierało ręce na ukazanie zakulisowej rywalizacji Maxa Verstappena oraz Lewisa Hamiltona, gdyż sezon 2021 był jednym z najlepszych, a zarazem najbardziej zaciętych sezonów na przestrzeni ostatnich lat. Czy Drive to survive spełniło oczekiwania widzów? Przekonajmy się…

Verstappen kontra Hamilton

Kierowca Red Bulla – Max Verstappen oraz kierowca Mercedesa – Lewis Hamilton stoczyli w ostatnim sezonie fantastyczną walkę o tytuł Mistrza Świata F1. Producenci tego dokumentu mieli nie lada orzech do zgryzienia, gdyż ukazanie i oddanie ducha rywalizacji tych dwóch wybitnych kierowców na ekranie nie było łatwe. Fantastycznie klimat rywalizacji Lewisa i Maxa oddaje film który znajdziecie pod tym linkiem.

Nie dziwi fakt, że zdecydowana większość dziesięcioodcinkowego dokumentu została poświęcona właśnie Holendrowi i Brytyjczykowi. Obaj kierowcy toczyli zaciętą walkę koło w koło. Nie raz dochodziło do potężnych kontrowersji związanych z decyzjami sędziów (w szczególności podczas GP Wielkiej Brytanii i GP Abu Dhabi). 

Zatem czy producenci udźwignęli główny wątek Drive to survive? Połowicznie, gdyż znacznie lepiej oglądało się rywalizację i przepychanki słowne Toto Wolffa i Christana Hornera – szefów Mercedesa i Red bulla, niż samych kierowców – Lewisa i Maxa. Jest tak, ponieważ można wyczuć dość mocną stronniczość w tych materiałach. Zbyt na siłę kreowano Hamiltona na tego dobrego, a Verstappena na złego. Nowym widzom przypadnie to do gustu, a starym no tak średnio bym powiedział… 

 

Czego zabrakło?

Po obejrzeniu wszystkich dziesięciu odcinków zdecydowanie brakowało mi poruszenia wątku odejścia Kimiego Raikkonena z F1. Fin, (były już) kierowca Alfy Romeo, to tak oryginalna persona, że zdecydowanie zasłużył na kilka minut, które podsumowałyby jego karierę. Nie zdziwiłbym się jednak, jeśli popularny „The Iceman” miał gdzieś ten serial i postanowił być po prostu sobą. 

Brak poświęcenia dłuższego czasu na ekranie dla Sebastiana Vettela i Fernando Alonso to bez wątpienia spore rozczarowanie dla wielu fanów obydwu kierowców. Nie dowiemy się do końca jakie były odczucia czterokrotnego po pierwszym sezonie w Aston Martinie i czy zdobyte podium pozwoliło uwierzyć w potencjał bolidu. Musimy się również domyślać jakie emocje panowały w głowie dwukrotnego mistrza świata podczas fantastycznej, heroicznej obrony przez Hamiltonem, która zapewniła pierwszy w historii triumf w Grand Prix Estebana Ocona. 

Powyższe przykłady to tylko część przykładów, która mogłaby pojawić się w miejsce już istniejących. Wyżej wymienione sytuacje zdecydowanie byłyby lepsze niż poświęcanie praktycznie całego odcinka nieszczęsnemu Nikicie Mazepinowi z Haasa, który okazał się trudny do polubienia, co Netflix doskonale pokazuje uderzając w niego co chwila (i bardzo dobrze).

 

Największe pozytywy 4 sezonu

Oczywiście Gunther Steiner – szef zespołu Haas. Dyrektor owego zespołu jest bezsprzecznie najlepszą osobowością w czwartym sezonie Drive to survive. Pomimo rzadkiego pojawiania się na ekranie, Steiner zapada w pamięć bardziej niż niejedna sytuacja związana z walką o tytuł. Gunther Steiner świetnie czuje się przed kamerą i potrafi z dystansem podejść do sytuacji swojego zespołu, który w zeszłym sezonie był zdecydowanie najsłabszy. Za to należą się Steinerowi wielkie brawa.

Odpowiadanie na pytania po włosku przez Mattia Binotto, to taki sympatyczny wątek, który sprawia, że odcinki ogląda się z większym zaciekawieniem. Szef Scuderia Ferrari, pomimo znajomości języka angielskiego, dumnie odpowiada po włosku pokazując, że czerwone strzały to duma włoskiej motoryzacji.

Pokazanie od kulis życia Tsunody z Alpha Tauri oraz psychicznego wyczerpania Valtteriego Bottasa. Japończyk okazał się dość… leniwy i aż nadto pewny siebie. Jego ciągłe błędy zmusiły go do przeprowadzki do Włoch, gdzie Franz Tost mógł mieć na niego oko. Dopiero ten ruch sprawił, że Japończyk zaczął w większym stopniu spełniać oczekiwania Alpha Tauri. 

Fin natomiast pomimo jeździe w najlepszym zespole od wielu lat czuł wypalenie i chęć odpoczynku. Bycie skrzydłowym Lewisa Hamiltona nie jest łatwym zadaniem, a Bottas praktycznie zawsze spełniał oczekiwania. Zmiana zespołu powinna wyjść mu na dobre.

Kończąc, uważam, że montaż i ciągłe trzymanie widza w napięciu jest bardzo dobrze zrobione. Pomimo minusów, które poruszyłem w innych akapitach ogólne ukazanie sezonu 2022 może się podobać.

 

Czy warto obejrzeć sezon czwarty?

Mimo wszystko tak, warto obejrzeć ten sportowy dokument. Drive to survive zdecydowanie bardziej będzie się podobać osobom, które dopiero wkraczają w świat Formuły 1. Montaż, ukazane historie, otoczka wokół weekendów wyścigowych, czy chęć bycia najlepszym na torze, sprawia, że laik motorsportowy zaciekawi się szerokopojętym światem F1. 

Jeśli chodzi o osoby, które są fanami Formuły 1 i znają więcej szczegółów ze świata królowej motorsportu, to w pewnym momencie mogą mieć ochotę przerwać oglądanie tej produkcji, gdyż wiele osób znających to środowisko ma bardzo odmienne zdanie, niż to co zostało zaprezentowane przez Netflixa. Mimo wszystko warto obejrzeć do końca i jeszcze bardziej przekonać się co do swoich przekonań.

 

Czy Drive to survive spełniło oczekiwania fanów?

W mojej skromnej opinii – nie. Jako wielki fan Formuły 1 czułem się w pewnym momencie oszukany, a w szczególności zażenowany. Na przestrzeni 10 odcinków otrzymaliśmy tylko potwierdzenie, że producenci lubią manipulować prawdą i faworyzują część kierowców. Doskonale ukazują to wypowiedzi brytyjskiego dziennikarza pracującego dla Liberty Media – Willa Buxtona, który zaślepiony „nieskazitelnością” jazdy Lewisa Hamiltona zapomina, że Max Verstappen to już nie ten sam agresywny i wybuchowy kierowca, co jeszcze 2-3 lata temu. Nie dziwi zatem fakt, że Holender odmówił udziału w sezonie czwartym.

Drive to survive pomimo wielu niedociągnięć i pominiętych ciekawych wątków to dalej dobry dokument, ale nie dla każdego. Serial ten nastawia się przede wszystkim aby zaciekawić widzów wątkami emocjonalnymi. Rywalizacja na torze schodzi dość często na boczny tor. Zamiast tego, widzimy wiele sytuacji, które odbywają się za zamkniętymi drzwiami. Przyznam, te sytuacje potrafią zaintrygować zarówno starych wyjadaczy, jak i nowicjuszy związanych z F1. 

Drive to survive sezon 4, to bardziej laurka dla niektórych kierowców/zespołów, która faworyzuje jednych, a przedstawia w złym świetle drugich. Widoczna jest również mocna manipulacja faktami, o czym wypowiadał się m.in. Lando Norris, który stwierdził, że wiele wypowiedzi nie odnosi się do tego co zostało przedstawione na ekranie. Jest bardziej serial dla nowych fanów, niż starych, a jedynym ratunkiem na chociaż poprawienie tej netflixowej produkcji jest ukazanie tylko i wyłącznie prawdy i bycia fair wobec wszystkich ludzi związanych z Formułą 1. Jeżeli się to nie zmieni dokument ten zasługuje na naciąganą czwórkę z dużym minusem.

Dodaj odpowiedź

Twój e-mail nie będzie opublikowany.

Sprawdź jeszcze

Więcej naszych wpisów