Zajęcie miejsca gwarantującego start w europejskich pucharach w sezonie, gdy wraca się do piłkarskiej elity? Zgodzicie się, że to nie lada wyczyn. W ubiegłym sezonie dokonali tego zawodnicy Granady. Podopieczni Diego Martineza w kampanii 2019/20 wrócili do hiszpańskiej ekstraklasy i na koniec sezonu uplasowali się na 7 pozycji, osiągając tym samym najlepszy wynik w historii klubu. 7 miejsce gwarantowało start w eliminacjach Ligi Europy, które drużyna z Estadio Nuevo Los Carmenes przeszła jak burza i na dzień dobry w 1 kolejce Europa League w Eindhoven pokonała PSV 2:1.
Datą kluczową dla najnowszej historii Granady jest 1 lipca 2018 roku. Wówczas na stanowisko trenera zatrudniono Diego Martineza. 37-letniego szkoleniowca, który miał niewielkie doświadczenie. Bowiem wcześniej pracował w drużynach młodzieżowych Sevilli oraz był asystentem Emery’ego i Michela. Prowadził także w sezonie 2017/18 Osasunę, z którą nie wywalczył awansu do hiszpańskiej ekstraklasy. Na ławce trenerskiej Granady ten cel już osiągnął. Rundę jesienną El Grana zakończyła na fotelu lidera, zaś całe rozgrywki na drugim miejscu i po 2 latach nieobecności, wróciła do La Liga.
Walka ze stereotypami Granady
Do sezonu 2019/20 Granada przystępowała z jednym z najniższych budżetów spośród wszystkich drużyn biorących udział w walce o mistrzostwo Hiszpanii. Z automatu podopiecznych Diego Martineza wymieniano w gronie zespołów, które będą walczyć o utrzymanie. Mimo ograniczonych środków finansowych El Grana dokonała transferów piłkarzy, którzy stali się fundamentalnymi elementami w taktycznej układance Diego Martineza. Domingos Duarte trafił do Andaluzji za 3 mln euro ze Sportingu CP. Za identyczną kwotę pozyskano Dawina Machisa. El Granę wzmocnił Roberto Soldado, który ligę hiszpańską znał od podszewki, a swoją postawą gwarantował określoną liczbę bramek. W środku pola pojawił się wypożyczony z Manchesteru City, Yangel Herrea. Łącznie na wzmocnienia wydano 8,75 mln euro.
Granada CF w La Liga
Podopieczni Diego Martineza przystąpili do ligowych zmagań bez beniaminkowej tremy. Po 10 kolejakch byli nawet liderem La Liga, po drodze ogrywając przed własną publicznością FC Barcelonę 2:0. Właśnie postawa przed własną publicznością to był klucz do sukcesu. W 19 spotkaniach Granada na Los Carmenes wygrała 10 meczów, 3 zremisowała. Każdy rywal, któy przyjechał do Andaluzji miał świadomość jak trudne czeka go zadanie. Do znakomitej dyspozycji w lidze Granada dołożyła skuteczną grę w Copa Del Rey. „Nazaries” w tych rozgrywkach dotarli do półfinału, w którym lepszy okazał się Athletic. Po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa Granada grała w kratkę, jednak na ostatniej prostej wcisnęła „gaz do dechy”. W lipcowym maratonie podopieczni Martineza -debiutanta wśród szkoleniowców – odnieśli 5 zwycięstw. Jedynie Real Madryt znalazł receptę na ich pokonanie. Triumf w 38 kolejce nad Athleticiem 4:0 oznaczał zajęcie 7 miejsce i start w eliminacjach Ligi Europy. Historyczny wynik zespołu wracającego do La Liga po 2 latach.
Znakomita polityka kadrowa Granady
Zawodnicy, którzy trafili do Granady latem stali się z miejsca liderami. Domingos Duarte – German Sanchez to jeden z najlepszych duetów stoperów sezonu 19/20. W środku pola równowagę w grze zapewniali Yangel Herrera i Maxime Gonalons. Francuz wypożyczony z Romy przepadł w Sevilli, a w Granadzie rozegrał jeden z najlepszych sezonów w karierze. Na skrzydłach błyszczeli Darwin Machis i Antonio Puertas. Natomiast na środku ataku wyróżniał się Carlos Fernandez i Roberto Soldado. Fernandez był najlepszym strzelcem Granady w lidze z dorobkiem 11 goli.
Granada CF nie zatrzymuje się
Utarło się w piłkarskim świecie powiedzenie, że „drugi sezon dla beniaminka jest zdecydowanie trudniejszy”. Analizując dotychczasowe wyniki Granady można wysunąć wniosek, że podopieczni Diego Martineza znów wymykają się z przyjętych standardów. Po 6 spotkaniach trwającej kampanii Granada ma w swoim dorobku 13 punktów. 4 zwycięstwa, 1 remis i 1 porażka (1:6 z Atletico). El Grana nic nie straciła z blasku, którym błyszczała w poprzednich rozgrywkach. Nadal to zespół, który stawia na maksymalną intensywność gry, potrafi wykorzystać słabe punkty przeciwnika, a Estadio Nuevo Los Carmenes to twierdza nie do zdobycia.