Ceremonia zaprzysiężenia 78-letniego Joe Bidena stała się międzynarodowym spektaklem, który bacznie śledzili nie tylko Amerykanie, ale także reszta świata. Nawet na polskich kanałach informacyjnych kadry zza oceanu przyćmiły wczoraj lokalne wydarzenia.
Cóż, nie ma się co dziwić. Od połowy 2020 roku amerykańskie wybory zdominowały scenę polityczną, a od listopada donosy o pojedynkowaniu się Bidena i Trumpa, Demokratów i Republikanów, lewicowców i konserwatystów w USA nie schodzi z pierwszych stron gazet. Środowa inauguracja miała być oficjalnym końcem wyścigu o urząd Prezydenta i początkiem “zupełnie nowej Ameryki,” jak to szeroko przyjęło się w prasie.
Lady Gaga, kosogłos i Jennifer Lopez
Zanim przejdziemy do nieco bardziej politycznych rozważań, nie można ominąć faktu, który ściągnął masę dodatkowych widzów przed ekrany komputerów czy smartfonów – plejada gwiazd. Hymn Stanów Zjednoczonych wykonała ulubienica Amerykanów i jeden z solidniejszych głosów obecnego pokolenia, Lady Gaga. Co ciekawe, jak z reguły wszyscy gorączkowo nie mogą się doczekać czy dana gwiazda sprosta czy ugnie się pod ciężarem The Star-Spangled Banner, Gaga praktycznie całkowicie odwróciłą uwagę od swojego wykonania. Ubrana w szalenie elegancką suknię, wokalistka pojawiła się u boku Kamali Harris i Joe Bidena z wielką, złotą broszką w kształcie gołębia z gałązką oliwną. Jednak podziwiając Gagę z daleka, wszyscy widzieli tylko jedno: kosogłosa rodem z Igrzysk Śmierci. Nie da się ukryć, podobieństwo było zaskakujące. Internet w ułamkach sekund obiegła seria memów o tym, jakoby Lady Gaga oficjalnie ogłaszała amerykańskim dystryktom igrzyska śmierci i otwierała zawody na śmierć i życie. Kiedy zagorzali fani serii Suzanne Collins szukali ukrytego, podprogowego przekazu, Lady Gaga wrzuciła wpis na swojego Twittera, wyjaśniającego że jej emblemat był tylko i wyłącznie symbolem pokoju i wizji nowej Ameryki.
Drugą gwiazdą, która pojawiła się na czerwonym dywanie chwilę po Gadze była Jennifer Lopez. Gwiazda wykonała stary amerykański szlagier This Land is Your Land, po czym zwróciła się do widowni po hiszpańsku, cytując fragment Pledge of Allegiance, będącego rutynowym ślubowaniem wierności ojczyźnie w USA, które dzieci wykonują codziennie w szkołach. Występ latynoskiej gwiazdy odbił się dużym echem w sieci, dzieląc opinie internautów.
Jedni zachwycali się zaproszeniem JLO, która sama jest Portorykanką, widząc w tym symbol zerwania z polityką Trumpa wobec zamykania granic i finalne podkreślenie nacisku nowej władzy na wieloetniczność i zróżnicowanie kulturowe w amerykańskiej polityce. Co więcej, należy także przypomnieć, że Joe Biden skompletował najbardziej zróżnicowany rasowo i kulturowo gabinet w historii USA.
Inni zaś kwestionowali dobór zbyt wymagającego repertuaru do głosu Lopez i jej zaskakujące przejście do Let’s Get Loud, które wokalistka wykrzyczała w trakcie występu. Znaleźli się też tacy, którzy widzieli w tym skrupulatnie przemyślany zabieg pijarowy.
Najlepsza przemowa Bidena?
Mowa, którą Biden wygłosił podczas inauguracji została wyjątkowo ciepło przyjęta przez krytyków i dziennikarzy. Całkowita zmiana tonu i próba uspokojenia społeczeństwa, niżeli rozgrzania ich niezadowoleń po Trumpie spodobała się nawet niektórym Republikanom. Jako polityk, który nigdy nie słynął z charyzmatycznych wystąpień, a raczej z dość chaotycznych przemów, które doczekały się dziesiątek przeróbek w sieci, tym razem stanął na wysokości zadania. Podobnie jak jego poprzednicy, Biden skupił się na wartości jedności, wspólnoty, solidarności i wzajemnym szacunku. Odwoływał się do konieczności walki z rasizmem, który dalej penetruje Amerykę i dzieli społeczeństwo.
Ważnym elementem przemowy nowego Prezydenta USA była także demokracja. Joe Biden zapewniał, że będzie Prezydentem całego kraju, zarówno ludzi którzy na niego głosowali jak i zwolenników “drugiego obozu”.
Wśród swoich głównych celów, nad którymi przewiduje się skupić w swojej kadencji wymienił walkę z Covidem, sprawiedliwość i równość rasową, zmiany klimatyczne, a także walkę z radykalnymi ruchami wewnątrz kraju, które mogą stanowić zagrożenie do wspomnianej przez niego równowagi i wspólnoty.
Zupełnie inna inauguracja
Ceremonia zaprzysiężenia Joe Bidena mimo pozornego podobieństwa do wszystkich poprzednich, była inna. Nowy Prezydent USA poważnie podszedł do kwestii bezpieczeństwa podczas pandemii i widownia nie była po brzegi wypchana ludźmi, czym mógł szczycić się Donald Trump. Wszyscy ubrani byli w maski, co według niektórych zmniejszyło ładunek emocjonalny inauguracji, jako że ciężko było odczytać emocje na twarzach zebranych polityków i gości. Co więcej, Bidena i Kamalę Harris otaczała znacznie liczniejsza ochrona. Nigdy dotąd, podczas inauguracji, nie było aż tylu osób otaczających Prezydenta i Panią Wiceprezydent. Możemy się jedynie domyślać, że po ataku na Kapitol, ludzie Bidena spodziewali się już naprawdę wszystkiego.
Na inauguracji zabrakło także Donalda Trumpa, który swoją nieobecnością zerwał z wieloletnią tradycją.
Donald Trump przerwał prawie 200 lat amerykańskiej tradycji
Były Prezydent Stanów Zjednoczonych od kilku miesięcy był głównym motorem napędowym przeróżnych perypetii, oskarżeń i zamieszek wywołanych wokół zmiany głowy państwa. Kiedy zajęcie Kapitolu przez jego zwolenników rzuciło jasne światło na radykalizm powodowany przez jego działalność w sieci, platformy społecznościowe zablokowały Donalda Trumpa i uniemożliwiły mu dalszą komunikację w social media.
Antypatia Trumpa do nowego lidera Ameryki udowodniona została także w szeregu tradycji, które zostały niego zerwane:
- Zaproszenie do Białego Domu po nocy wyborczej – jedną z kultywowanych amerykańskich tradycji było zaproszenie Prezydenta-elekta do Białego Domu przez żegnającego urząd poprzednika w listopadowy wieczór po wyłonieniu zwycięzcy wyborów. Ta symboliczna zmiana warty była nagrywana i śledzona przez media zarówno w przypadku końca kadencji Obamy, Busha, jak i ich poprzedników. Trump zaś Bidena nie zaprosił.
- “Herbatka” Pierwszych Dam – nie tylko Panowie mają swoje tradycje, ponieważ uroczyste oprowadzenie po Białym Domu, zapoznanie z pracownikami i ciekawostkami prosto z prezydenckiej siedziby od dekad było zwyczajem kultywowanym przez Pierwsze Damy. Melania Trump nie miała sposobności zaprosić Jill Biden i pokazać jej Białego Domu, jako że razem z mężem wyprowadzili się przed oficjalnym przekazaniem kluczy.
- Inauguracja – finalnym zaniedbaniem zwyczajowym Trumpa była jego nieobecność na oficjalnej inauguracji Bidena. Donald Trump był pierwszym Prezydentem USA od ponad 150 lat, który był nieobecny na zaprzysiężeniu swojego następcy. Poprzednio dokonał tego Andrew Johnson w 1869 roku. Co więcej, tradycją była także przejażdżka z Białego Domu prosto do Kapitolu, na miejsce ceremonii, ale jak łatwo się domyślić, to także zostało wykreślone z listy.
17 dekretów w noc inauguracji prezydenta
Joe Biden dotrzymał swojej obietnicy i już kilka godzin po skończonej inauguracji zabrał się do pracy, podpisując 17 dokumentów, mających przywrócić Ameryce jej dawny ład. Najbardziej kluczową decyzją był powrót do Porozumienia paryskiego, z którego równo 77 dni wcześniej wycofał się Donald Trump. Celem porozumienia jest walka ze zmianami klimatycznymi i zahamowanie globalnego ocieplenia.
Poza tym, wśród decyzji Joe Bidena znalazły się m.in.:
- Ponowne przyłączenie USA do Światowej Organizacji Zdrowia (WHO)
- Zatrzymanie planu budowy muru na granicy z Meksykiem
- Ochrona pracowników przed dyskryminacją ze względu na ich orientację seksualną i tożsamość gender
- Powołanie Koordynatora ds. walki z COVID-19 i obowiązek noszenia maseczek w instytucjach państwowych (“100 Days Masking Challenge”)
- Zniesienie tzw. Muslim Ban (ograniczenie wiz dla obywateli krajów muzułmańskich)
- Przedłużenie przerwy w spłacaniu kredytów studenckich (do 30 września 2021)
- Przywrócenie ochrony imigrantom bez dokumentów
- Wstrzymanie deportacji Liberyjczyków
- Przeciwstawienie się budowie rurociągu Keystone XL (od Kanady do Nebraski)
A także ogólne zamrożenie decyzji wydanych przez Trumpa u skraju jego kadencji, dotyczących m. in. edukacji o niewolnictwie, regulacji budżetowych, wycofania przepisów egzekucji migracyjnej.
O wszystkich zmianach możecie przeczytaj tutaj.
Słowem puenty, nie wiemy jaka będzie Ameryka Joe Bidena, jaką współliderką okaże się Kamala Harris, a także czy Jill Biden przypomni świetność Michelle Obamy, ale pierwsze wrażenia wydają się być optymistyczne.