lifestyle

Mock – czyli czarna burleska bez tytułowego bohatera

Nie czytałam żadnej z powieści Marka Krajewskiego, które były genezą „fabuły” – to nie moje pokolenie. Eberhard Mock jest dla mnie postacią zupełnie nieznaną. Zasłuchiwanie się od ponad roku w soundtracku ze spektaklu jednak zrodziło we mnie wielkie oczekiwania, ale i obawy, że genialnej muzyce nie sposób będzie dorównać samą inscenizacją. Czy wrocławski Teatr Capitol podołał?

Zacznijmy od muzyki

A ta jest genialna. 23-letni Grzegorz Rdzak zadebiutował jako kompozytor w sposób iście spektakularny. Numery, których wspaniale słucha się nawet w oderwaniu od jakiejkolwiek fabuły, świadomości, że to muzyka ze spektaklu, robią ogromne wrażenie. Są przejmujące, niosą za sobą spory bagaż emocjonalny – jak się potem okazuje – postaci. Teksty Romana Kołakowskiego (przez śmiercią w 2019 roku zdążył ich napisać 5, planowanych było aż 10) oraz linia melodyczna są zgrane znakomicie. Zapadają w pamięć, każde słowo, każdy dźwięk. Nie ma tu słabej piosenki.

 

Moc kobiecych głosów

Należy uczciwie przyznać, że ciężko mi znaleźć kobiecy głos na scenie, który nie wywołuje we mnie rozdrażnienia. I tu kolejne zaskoczenie – Mock. Czarna burleska jest pełna kobiecych głosów, których można słuchać i słuchać. Damy ulicy (Elżbieta Kłosińska, Klaudia Waszak, Justyna Woźniak, Małgorzata Fijałkowska, Alicja Kalinowska, Marianna Linde), o których jeszcze wspomnę – każda jest fenomenalna.

Dalej – Frederika (Emose Uhunmwangho), której przejmujący nieco zachrypnięty wokal wbijał w fotel. I na koniec – Sophie Mock (Ewa Szlempo), na której numer (znany przeze mnie na pamięć) czekałam z niecierpliwością, nie zawiodła mnie ani trochę. Piosenka kokainistki Wybacz, że nie podlałam kwiatów wywołuje ciarki i zatrzymuje oddech.

 

Co z głosami męskimi?

I tu wypada zacząć od skargi. Gdzie jest Eberhard Mock (Artur Caturian)? Wokal głównego bohatera pojawia się zbyt rzadko, a szkoda, gdyż jest genialny! Świetny jest także Albert Pyśk w roli Kurta Smolorza, który zrobił na mnie ogromne wrażenie lata temu w Carze samozwańcu. Jak on gra i – jak się okazało – jak on śpiewa! Moim odkryciem stali się natomiast Krzysztof Suszek oraz Michał J. Bajor. Nie był to pierwszy raz, kiedy widziałam ich na scenie, natomiast stanowczo pierwszy, kiedy tak zapadli w pamięć.

 

Fot. Łukasz Giza

 

Burleska na całego

Muzyka to oczywiście duża część składowa udanego spektaklu muzycznego, jednak nie mniej ważna jest scenografia (Anna Haudek) i kostiumy (Anna Chadaj). Wykorzystano potencjał sporej sceny wrocławskiego Capitolu, budując pod każdego bohatera odpowiednią scenkę rodzajową w klimacie burleski.

Kostiumy Dam ulicy są idealne – przekorne, wyzywające, zwracające uwagę. Dzięki temu „konferansjerki” całego przedsięwzięcia zwracają odpowiednią uwagę widza. Dzięki kostiumom i prostej scenografii, jak również dobrze zsynchronizowanej choreografii (Jacek Gębura) i grze świateł (Tadeusz Trylski) powstały dwie najlepsze sceny – Siedzimy w kinie Capitol oraz już wspomniana Wybacz, że nie podlałam kwiatów. Dla samych tych dwóch sekwencji warto się pofatygować do Wrocławia.

 

Mock bez Mocka

Czy jednak mimo wspaniałej muzyce i bardzo w punkt zrealizowanym klimacie burleski można mówić o całkowicie udanym spektaklu? Reżyser Konrad Imiela stworzył coś opartego o koncepcję burleski – muzyka, taniec, śpiew, bez zbędnych dialogów – poza intermediami Dam ulicy, które są komediowe, rozładowujące niekiedy przyciężką dla mniej wprawionego widza atmosferę. Jednak to „coś” to przede wszystkim nie spektakl, a raczej znany z Capitolu Przegląd Piosenki Aktorskiej aktorów tego teatru.

Każda scenka jest popisem wokalnym, trzeba przyznać, że genialnym. Brak natomiast tytułowego Mocka, brak klimatu kryminalnej zagadki, której można by było oczekiwać. Czy to jednak źle? Zależy od oczekiwań. Nie jest to spektakl dla kogoś, kto oczekuje „dziania się” i gładko poprowadzonej akcji, głównego bohatera, który faktycznie nim jest. Eberhard Mock pojawia się w scenkach, spaja je swoją obecnością i na tym niestety kończy się jego rola. A szkoda.

 

Mock Czarna Burleska – recenzja podsumowanie

Ostatecznie jednak jest to bardzo dobre show – bo trudno mówić o klasycznym spektaklu, na którego sukces złożyło się wiele czynników, z czego głównym jest muzyka i wspaniali soliści Teatru Capitol. Dla tych głosów warto wybrać się do Wrocławia i dać się poprowadzić Damom ulicy przez to miasto, obserwując scenki rodzajowe z życia komisarza Eberharda Mocka.

Dodaj odpowiedź

Twój e-mail nie będzie opublikowany.

Sprawdź jeszcze

Więcej naszych wpisów