lifestyle

Night out in Warsaw – Śródmieście

Poznaj warszawskie Śródmieście od strony kulinarnej! Najlepsze bary i restauracje – wszystkie informacje o nich znajdziesz w jednym przewodniku z Nowl Lifestyle.

Przewodnik po najlepszych i najbardziej klimatycznych lokalach Warszawy zaczynamy od centrum miasta. Śródmieście, które rozciąga się od Placu Zbawiciela po Ogród Krasińskich, jest dzielnicą pełną gastronomicznych kontrastów. Z jednej strony, oferuje wspaniałe spektrum cocktail barów, uroczych kawiarenek i niezwykłych restauracji, a z drugiej strony, niemalże przy każdej ulicy znajdziemy wstrętny kebab oraz podejrzany sklep alkoholowy z kratami w oknach. Postanowiłem jednak nie raczyć czytelników Nowl.pl opisami negatywnych aspektów serca stolicy. Skupię się na tym, co piękne, ujmujące oraz po częstokroć, inspirujące w barach i restauracjach warszawskiego Śródmieścia.

Bistro Krem

ul. Śniadeckich 18

Wynurzając się z zakopanej pod rozgrzanymi chodnikami stacji Politechnika, zmierzam w stronę Placu Konstytucji. Kilka chwil później skręt w lewo i znajduję się już na gęsto zastawionej autami ul. Śniadeckich. W moim przekonaniu, ta niepozorna uliczka, jest wschodnioeuropejską wersją traktów biegnących przez 11. dzielnicę Paryża. Moja opinia wynika z tylko i wyłącznie z faktu istnienia lokalu o nazwie Krem.

Już na pierwszy rzut oka, Krem emanuje klasą i francuską estetyką. Owa klasa nie jest jednak nadęta czy wyolbrzymiona ponad miarę. Ma w sobie coś z dumy zachodniej stolicy, której żyjący w pośpiechu mieszkańcy, szukają odpoczynku w lokalach typu Kremu. Wnętrze bistra wita mnie hipnotyzującą podłogą, która przypomina czarno-białą, gastronomiczną szachownicę. Kilka drewnianych stolików z widokiem na pokaźny bar i tajemniczo osłoniętą kuchnię, dają mi cenne poczucie, że „było warto” (nawet przed zerknięciem w menu). Niewątpliwą zaletą bistra jest wygodny, uliczny ogródek z rozłożystymi parasolami przynoszącymi ulgę od letniego słońca.

 

Bistro Krem – brak słabych punktów

Co mogę polecić? Bistro Krem nie ma słabych punktów. Jeżeli ktoś zwróci mi uwagę na ceny, to odpowiem w dwóch słowach: składniki, okolica. Duży wybór Classiques, daje możliwość na zamówienie wielu przystawek i beztroskie dzielenie się musem z wątróbki drobiowej gotowanym w Porto (20 zł), rilletes z makreli w białym winie (22 zł) czy pieczonymi ziemniakami z rozmarynem (24 zł). Z bardziej obfitych pozycji, godny uwagi jest sandwich z wołowiną po burgundzku, tartym parmigiano, smażonymi ziemniakami i musztardą (35 zł).

Będąc osobą nieszalejącą za deserami, pozostaje mi określić cheesecake z musem malinowym (16 zł) mianem słodkiego ewenementu. Ta bajeczna kreacja, której złożoność słodyczy wraz z kwaśną stroną owocowego musu, przyprawia mnie za każdym razem o głupawy uśmiech. Po drugim lub trzecim kęsie, nigdy nie jestem w stanie opanować kilku wulgaryzmów, którymi rzucam pod nosem w deserowej euforii. Najlepszy sernik w tej części Europy. Przekonajcie się sami.

 

Bar Pacyfik

ul. Hoża 61

Z ul. Śniadeckich kieruję się niespiesznie w kierunku PKiN i po 10 minutach dochodzę rewelacyjnego lokalu serwującego azjatycko-meksykańskie fusion, który znajduje się na rogu ulic Hożej i Emilii Plater. Bar Pacyfik ze względu na atmosferę swoich alternatywnych, przyciemnionych pomieszczeń oraz wszechobecne poczucie wolności i lekkości życia, gromadzi codziennie w swoich progach intrygującą mieszankę stołecznych charakterów. Łatwość nawiązywania kontaktów w Pacyfiku oraz „koleżeńskie” podejście pracowników baru sprawiają, że to miejsce przyciąga jak magnes.

 

Bar Pacyfik – top pozycje menu

Umiarkowanie spokojny w ciągu dnia i zawsze zatłoczony wieczorami (brak możliwości rezerwowania stolików), Pacyfik oferuje długie menu cocktaili i dań. Spróbujcie autorskiego K-Doga (24 zł) lub na sztandarowe tacos (28-42 zł). Jako osobistą rekomendację proponuję West Pacyfik bowl (30 zł), w którym sensualnie współpracują ze sobą panierowane tofu, czarny ryż i kimchi. Jedzenie jest bardzo smaczne i rewelacyjnie doprawione. Niewątpliwą zaletą baru jest możliwość zamówienie posiłków nawet do pierwszej w nocy. Ponadto Bar Pacyfik to raj dla wegetarian i wegan.

Traf chciał, że bezpośrednim sąsiadem Pacyfiku jest sklep z naturalnym winem – Natural Rascal, gdzie przemiły Kuba lub urocza Maja chętnie pomogą w doborze nietuzinkowego trunku. Ich oferta jest wypełniona reprezentantami naturalnego winiarstwa m. in. ze Słowacji, Słowenii oraz Włoch. Po opłaceniu korkowego (niestety 50 zł), możecie delektować się jedną z tych szalonych butelek w Pacyfiku. Połączenie słowackiego, silnie kwasowego Slobodne Traja Boxeri (49 zł) ze świeżym kimchi przeniesie was w inny wymiar.

Dodaj odpowiedź

Twój e-mail nie będzie opublikowany.

Sprawdź jeszcze

Więcej naszych wpisów