lifestyle

Otwarcie restauracji – nierówna walka Dawida z Goliatem

1 lutego 2021 roku minęło dokładnie 100 dni, od kiedy ogłoszono zamknięcie restauracji, których lockdown miał zająć 2 tygodnie. Z każdą kolejną ofertą pomocy w postaci tarczy antykryzysowej ze strony rządu, restauratorzy wiedzą, że proponowana kwota wsparcia jest zdecydowanie zbyt niska. To sprawia, że właściciele restauracji decydują się w coraz to większym gronie otwierać swoje lokale, pomimo panujących obostrzeń.

Kreatywność restauracji – Akcja Otwieramy

Warsztaty piwne, warsztaty kulinarne, nauka obsługi sztućców czy zatrudnianie gości jako recenzentów – to tylko nieliczne sposoby, które stosują restauratorzy w celu obejścia zakazu przyjmowania gości w lokalu. Spora część restauracji otworzyła się, pomimo panujących zakazów, bo mają po prostu dosyć czekania i dołączają do Akcji Otwieramy. Właściciele szukają przeróżnych sposobów, zagłębiając się w najdalsze zakamarki kreatywności, aby przetrwać i uniknąć bankructwa. Jednak sytuacja wcale nie jest kolorowa, a na szali leży nie tylko trwałość polskiej gastronomii, ale i ludzkie życie

 

Największa tragedia

W grudniu zeszłego roku, było głośno m.in. o Jarosławie Gasiku, właścicielu pałacu Mycielskich na Opieszynie. 56-letni przedsiębiorca powiesił się we własnym lokalu.. Powodem był m.in. brak możliwości prowadzenia biznesu, a koszty utrzymania lokali i zapewnienie wsparcia pracownikom były niezwykle dotkliwy. Jest to drastyczny przykład, który pokazuje, że tarcza antykryzysowa, która ma wesprzeć przedsiębiorców to – nie bójmy się tego słowa – fikcja i po prostu słaby żart.

 

Czy cała polska gastronomia została już podbita?

Z pewnością znacie Asterixa i Obelixa oraz fenomen wioski Galów, która skutecznie stawiała opór wielkiej armii Juliusza Cezara. Podobnie jest w polskiej gastronomii. Takim przykładem jest jeden z warszawskich lokali, który stawia opór policji i sanepidowi. Mowa tutaj o znanym piwnym lokalu o nazwie PiwPaw. Można powiedzieć, że stał się on symbolem walki gastronomii z rządem. Z czterech lokali, które należały do właściciela został już niestety tylko jeden. Jednak PiwPaw postanowiło otworzyć się, wbrew zakazom i od razu pojawiły się tam tłumy ludzi. Po dość długim zamieszaniu, presji policji i medialnej nagonce również ten popularny lokal na ul. Parkingowej musiał się poddać, ale nie na długo.

PiwPaw poddał się jednak tylko na chwilę, gdyż doszło do szybkiego przebranżowienia PiwPaw w muzeum, a konkretnie w Warszawskie Muzeum Kapsli, w którym można obejrzeć Mona Lisę z PiwPaw oraz multimedialną instalację muzealną, która ma pokazać jak ludność spędzała wolny czas. Dzięki temu lokal jest otwarty dla “zwiedzających”.

 

Czy istnieje kompromis względem restauracji?

Zastanawiam się czy istnieje idealny kompromis, dzięki któremu obie strony będą usatysfakcjonowane? W obecnych czasach gastronomia jest częścią kultury. Mnie, jak i inne osoby smuci fakt, że z tygodnia na tydzień, lista zamkniętych lokali gastronomicznych wydłuża się lub zmniejsza przez ich bankructwo. Czy restauracje są naprawdę aż tak niebezpieczne? Czy to właśnie tam szansa zakażenia koronawirusem jest największa? Nie raz i nie dwa zdarzyło mi się robić zakupy w supermarkecie w godzinach szczytu. Efekt? Za każdym razem ten sam, mianowicie na parkingu ani jednego wolnego miejsca, a w sklepie tłok.

Będąc w takich miejscach zawsze odczuwam lekki stres oraz niepokój, gdyż nikt nie zwróci uwagi osobom, które źle noszą maseczki (albo w ogóle ich nie noszą) i nie zachowują odpowiedniego dystansu… Może to zabrzmi egoistycznie i mało rozsądnie, ale zdecydowanie bezpieczniej czułem się w restauracji, która przestrzegała obowiązujących restrykcji, a wewnątrz była znikoma ilość osób, niż w miejscach gdzie zbiorowość jest zdecydowanie bardziej liczna, czyli np. supermarkety, komunikacja miejska czy kościoły…

 

5 lutego – restauracje dalej bez zmian

5 lutego 2021 roku poinformowano o kolejnym poluzowaniu obostrzeń dla kolejnych sektorów gospodarczych. Zgodnie z informacją, od 12 lutego – oczywiście w reżimie sanitarnym – zostaną otwarte kina, muzea, teatry, hotele, baseny i stoki narciarskie. Oprócz tego można uprawiać sport amatorsko na świeżym powietrzu. Patrząc na te decyzje, można rzec, że otwarcie restauracji jest już bardzo bliskie, ale jeden, dwa wzrosty zakażeń i wrócimy do punktu wyjścia. Jestem głęboko przekonany, że ogłoszenie otwarcie restauracji będzie iskrą, która podpali lont prowadzący do czasów które skończyły się w lutym 2019 roku, czyli złotej ery jej rozwoju.

 

Kiedyś to było..

Cała ta sytuacja sprawia, że pozostaje nam tylko wspominać to, że kiedyś to było, nie to co teraz… Idealnie opisuje to zmodyfikowany cytat z filmu „Poranek kojota”, którego treść przeczytacie poniżej: 

Kiedy mówię „Gastro”, mam przed oczami otwarte restauracje z pięknymi zielonymi ogródkami. Uśmiechnięte twarze gości, które raczą się pysznym jedzeniem i Aperolem. Widzę radość pośród obsługi, która ochoczo krząta się między stolikami…

…i tak sobie myślę, że pandemia zabrała nam, co restauratorzy, przedsiębiorcy może i… podzieleni, skłóceni ale dumni i waleczni zrobili dla nas, abyśmy miło spędzali wieczory…  Piękne to były czasy i oby szybko wróciły!

Dodaj odpowiedź

Twój e-mail nie będzie opublikowany.

Sprawdź jeszcze

Więcej naszych wpisów