Koszykówka Sport

Polska Hiszpania – eliminacje EuroBasketu 2022

Polska Husaria, Biało-czerwoni a może po prostu nasi chłopcy? Nieważne jak ich nazwiecie, możecie być z nich dumni. Nasi koszykarze po raz kolejny pokazali, że warto im kibicować i stoczyli pasjonujący bój z faworyzowaną Hiszpanią.

Awans na EuroBasket pewny

Tuż przed pierwszym gwizdkiem, Polacy już wiedzieli, że pojadą na przyszłoroczny EuroBasket, gdyż Rumunia przegrała z Izraelem 71:79 i oznaczało to, że niezależnie od wyniku spotkania z Hiszpanami, Polacy za Rumunów, w tabeli już nie spadną. 

Jak na tę informację zareagowali nasi reprezentanci? Zareagowali tak, jakby nikt im o tym nie powiedział. Wyszli na parkiet, aby po raz drugi już, podczas tych eliminacji ograć mistrzów świata.

Pierwsza połowa

Pierwsza połowa zaczęła się od wymiany ciosów z obu stron. Wśród biało czerwonych od razu inicjatywę przejął A.J. Slaughter, który co chwilę gnębił swojego obrońcę seriami zwodów, zakończonych wjazdem na kosz, rzutem lub podaniem do niepilnowanego partnera z drużyny. Dobrze w mecz wszedł również Balcerowski, który popisał się m.in świetnym And-Onem, jednak już po dwóch minutach musiał usiąść na ławce z powodu problemów z faulami. 

Po około 5 minutach gry, na parkiecie zameldował się ten, na którego powrót czekali wszyscy. Bardziej oczekiwanym w Polsce powrotem był prawdopodobnie tylko ten Kubicy do Formuły 1. Adam Waczyński, bo o nim mowa, już niecałą minutę po pojawieniu się na boisku zdobył punkty po genialnym wjeździe na kosz. Całe pierwsze 10 minut było bardzo wyrównane, a na przerwę przed drugą kwartą, to Polacy schodzili z jednopunktowym prowadzeniem. 

Druga kwartą tak naprawdę niczym nie różniła się od tej pierwszej. Jedni i drudzy bronili wysoko i agresywnie, a każdy kto tylko otrzymał piłkę miał nie więcej niż pół sekundy na zastanowienie się co z nią zrobić. Przez całe 10 minut trwała zażarta walka o każdy punkt, a najlepiej drugą kwartę podsumowało jej ostatnie 10 sekund, kiedy to Polacy w zamieszaniu podkoszowym dali radę wrzucić punkty, a Hiszpanie w mgnieniu oka przetransportowali piłkę na nasze pole obrony i Barreiro wpakował nam trójkę na remis równo z syreną.

Druga połowa prawdziwym Rollercoasterem?

Po zmianie stron, podopieczni Mike’a Taylora wciąż konstruowali piękne i skuteczne akcje, jednak głównie 2 punktowe, a jak mówi królowa nauk – matematyka – 3 to więcej niż 2 i doskonale wiedzieli o tym również Hiszpanie. Ilekroć naszym orłom udało się zbudować przewagę wyższą niż 4 punkty, Hiszpanie natychmiastowo wrzucali nam trójkę lub dwie i mecz ponownie zaczynał się od nowa. Skuteczność Hiszpanów w rzutach za 3 punkty w drugiej połowie była wręcz powalająca, a na tle słabo dysponowanych tego dnia w tym elemencie Polaków, różnica wydawał się ogromna. 3 i 4 kwarta to w polskiej ekipie popisy głównie Slaughtera oraz Marcela Ponitki, który stara się udowodnić wszystkim, iż w kadrze nie gra że względu na swoje nazwisko… i trzeba przyznać że dzisiaj wyszło mu to naprawdę dobrze. Polakom udało się wyjść na 3 punktowe prowadzenie na kilkadziesiąt sekund przed końcem, jednak Hiszpanie doprowadzili do wyrównania (trójką, bo chyba nikt nie spodziewał się tego dnia czegokolwiek innego po Iberyjczykach), a w końcówce dzięki dość kontrowersyjnej decyzji sędziego byli w stanie rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, wykorzystując pierwszy z dwóch rzutów wolnych, a drugi umiejętnie pudłując, tak aby Polacy nie mogli poprosić o timeout i ustawienie sobie akcji rzutowej.

Co przed naszą #KoszKadrą?

Każdy z was zapewne zna ulubiony sport Polaków, jakim jest świętowanie pięknych porażek i bagatelizowanie zwycięstw oraz szukanie nadprzyrodzonych zjawisk, dzięki którym były one możliwe. Zawsze staramy się walczyć z tym podejściem, gdyż w porażce nie ma żadnej chwały, jest tylko nauka. Ale po takich porażkach jak ta, nasuwa się nam wszystkim jeden wniosek – z tej drużyny naprawdę możemy być dumni. Jeszcze parę lat temu, każdy polski kibic, na pytanie o to jaka kadra zostawia na boisku/parkiecie najwięcej serca, odpowiadał że piłkarze ręczni. Trudno się z tym nie zgodzić, jednak genialne pokolenie szczypiornistów które nam się trafiło już skończyło kariery i pozostała po nich pustka, pustka którą to właśnie od już 3 lat z powodzeniem zapełniają polscy koszykarze. W siatkówce jesteśmy światowym hegemonem, co roku wypuszczamy w świat najlepiej wyszkoloną młodzież, w piłce nożnej posiadamy najlepszego piłkarza świata, ale nie potrafimy otoczyć go ludźmi, którzy sprawią, że będzie w stanie osiągać sukcesy z dość przeciętna reprezentacja, a w koszykówce? Nie mamy w niej absolutnie nic. Nie ma wsparcia dla wielu szkółek juniorskich, nie ma sponsorów, nie ma rozbudowanego systemu szkolenia, a oglądalność tej dyscypliny w Polsce woła o pomstę do nieba. Jednak to właśnie na koszykarskim parkiecie, za sprawą Mike’a Taylora i członków jego sztabu od kilku lat budowana była reprezentacja, która obecnie jak równy z równym rywalizuje z najlepszymi na świecie, a patrząc wyłącznie na potencjał personalny, powinniśmy być co najwyżej rywalem trochę mocniejszym niż Marcin Najman dla Mariusza Pudzianowskiego. Można oczywiście przypomnieć, że nie był to galowy skład Hiszpanów, że oni awans też mieli już zapewniony, ale czy to coś zmienia? Czy oni chcieli wygrać mniej od Polaków? Nie – nie ma to znaczenia.

Podsumowując – Cieszmy się z naszej reprezentacji, bo widać w niej wspaniałą atmosferę, a jak wie każdy, kto uprawiał jakikolwiek sport, atmosfera buduje wynik, a wynik wynika z atmosfery.

Nowl Sport – z nami wiesz więcej!

Dodaj odpowiedź

Twój e-mail nie będzie opublikowany.

Sprawdź jeszcze

Więcej naszych wpisów