Piłka nożna Sport

Calcio w najlepszej postaci – podsumowanie Serie A 2020/2021

Jeśli ktoś w tym sezonie postanowił osobiście zweryfikować słowa Tomasza Hajty o „siermiężnej lidze włoskiej”, to bez wątpienia nie zgodzi się z tą śmiałą tezą. Miniony sezon Serie A dostarczył nam bowiem ogromną ilość emocji. Zmiana na mistrzowskim tronie po 9 latach dominacji Juventusu, walka do ostatniej kolejki o miejsca gwarantujące udział w Lidze Mistrzów, świetne wyniki wykręcane przez polskich piłkarzy. To wszystko zapewniło nam w tym roku calcio. Zapraszamy na podsumowanie ubiegłego sezonu Serie A.

Największy wygrany – cały piłkarski Mediolan

Aktualny mistrz i wicemistrz Włoch to kluby z Mediolanu. Inter i Milan – dwie ekipy, które po latach wreszcie odnalazły dawny blask. W tym roku Serie A została zdominowana przez Inter Mediolan. Antonio Conte stworzył maszynę, która 19. w historii Scudetto zapewniła sobie na cztery kolejki przed końcem sezonu. Świetnie rozumiejący się duet Lukaku-Barella, skała w obronie w postaci Stefana De Vrija, wreszcie przywrócony do żywych dla całego piłkarskiego świata Christian Eriksen.  Dzięki tym piłkarzom Inter w 2021 roku przegrał zaledwie 2 mecze, w tym jeden w przedostatniej kolejce z Juventusem, gdy losy Scudetto były już rozstrzygnięte. Należy jednak dodać, że wiosną Inter jako jedyna drużyna z czołówki mógł skupić się wyłącznie na lidze, swój udział w europejskich pucharach zakończyli bowiem już jesienią na etapie fazy grupowej Ligi Mistrzów. Tak czy inaczej, Inter sobie na ten tytuł po prostu zasłużył. Należy więc mieć nadzieję, że chińscy właściciele klubu nie przestaną go finansować (o czym dość głośno mówi się we Włoszech) i dzięki temu Inter Mediolan znów będzie liczącym się klubem na scenie europejskiej.

Piękną historię w minionym sezonie Serie A napisał też AC Milan. Rossoneri zdobyli wicemistrzostwo Włoch i po 7 latach przerwy ponownie zagrają w Lidze Mistrzów. Rok 2020 Milan zakończył nawet na pozycji lidera, jednak w drugiej połowie sezonu we znaki dały się liczne absencje kolejnych piłkarzy, co skrzętnie wykorzystał Inter. Biorąc pod uwagę całokształt sezonu, fani Milanu mogą być jednak bardzo zadowoleni z końcowego wyniku. Za najważniejszych architektów wicemistrzostwa, oprócz trenera Stefano Piolego, należy uznać takich piłkarzy jak Gianluigi Donnarumma, Simon Kjaer, Davide Calabria i Franck Kessie. W przekroju całego sezonu ich nazwiska pojawiały się niemal w każdym meczu. Osobny  wkład do końcowego sukcesu wniósł  także Zlatan Ibrahimović. 40 lat dawało się we znaki Szwedowi, który z powodu licznych urazów zagrał jedynie w 19 meczach ligowych (czyli dokładnie w połowie), w których strzelił jednak aż 15 bramek, w tym tak ważne jak choćby dwie dające zwycięstwo w pierwszym meczu derbowym z Interem. Zlatan był jednak przede wszystkim ogromnym wsparciem mentalnym dla młodszych kolegów, którzy dzięki niemu nabrali więcej pewności siebie na boisku. To wszystko pozwoliło Milanowi wrócić do domu, bo tak należy określić Ligę Mistrzów w kontekście jej 3-krotnego zwycięzcy.

 

Największy przegrany – Napoli

Czy można przegrać jeden z ostatnich 16 meczów ligowych i nie załapać się nawet do TOP4 Serie A? Napoli pokazało, że jest to całkowicie realne. Podopieczni Gennaro Gattuso przed ostatnią kolejką mieli wszystko w swoich rękach. Do awansu do Ligi Mistrzów wystarczyło im zwycięstwo z niegrającą już o nic Veroną.  Piotr Zieliński i spółka zdołali jednak zaledwie zremisować 1:1 i na ostatniej prostej dali się wyprzedzić Juventusowi. Efekt był natychmiastowy. Krótko po zakończeniu ostatniego spotkania w sezonie ekscentryczny właściciel klubu – Aurelio De Laurentiis poinformował na Twitterze o zwolnieniu Gattuso. Nie zmienia to jednak faktu, że fani Napoli jeszcze długo będą pamiętać końcówkę sezonu 20/21 jako absolutną kompromitację ich klubu.

 

Największe rozczarowanie – Juventus

Biorąc pod uwagę jedynie końcówkę sezonu, można powiedzieć, że Juventus uratował ten sezon. Wygrana w ostatniej kolejce z Bologną dała im bowiem awans do Ligi Mistrzów i 4. miejsce na koniec sezonu. Nie zmienia to jednak faktu, że w Turynie liczono na więcej. Jeśli masz w drużynie Cristiano Ronaldo, wspomaganych przez takich piłkarzy jak Federico Chiesa, Juan Cuadrado czy nawet Wojciech Szczęsny, masz prawo oczekiwać kolejnego Scudetto. Orkiestrze zabrakło jednak dyrygenta. Andrea Pirlo w swoim debiutanckim sezonie na ławce trenerskiej nie był w stanie poprowadzić Juventusu do sukcesów, jakie przeżywał w tym klubie jako piłkarz. Niewątpliwie jednak brakowało mu piłkarzy o takiej klasie jak on, szczególnie w środku pola. Rabiot, Bentancur, Arthur, McKennie – ci wszyscy zawodnicy nie doskoczyli do poziomu wymaganego w takiej marce jak Juventus. Strach pomyśleć, na którym miejscu „Stara Dama” skończyłaby sezon, gdyby nie Cristiano Ronaldo, który zdobył aż 29 bramek i został królem strzelców Serie A, stając się jednocześnie pierwszym zawodnikiem w historii, który zdobył ten tytuł w lidze włoskiej, hiszpańskiej i angielskiej. Na chwilę obecną jednak zarówno przyszłość Ronalda, jak i Pirla w Juventusie jest niejasna.

 

Progres Zielińskiego, zjazd Linettego – Polacy w Serie A

Podsumowując miniony sezon Serie A, nie sposób nie wspomnieć o fantastycznych liczbach, jakie wykręcił Piotr Zieliński. Polski pomocnik w 36 rozegranych meczach strzelił 8 bramek i zaliczył aż 11 asyst, przez co był jednym z najbardziej wyróżniających się graczy Napoli. Niestety, w decydującym meczu z Veroną Zieliński zawiódł. Nie potrafił wziąć na siebie ciężaru gry i ostatecznie nie pomógł Napoli awansować do Ligi Mistrzów. Kolejny ważny test został przez Zielińskiego oblany – następna okazja do poprawy w czasie Euro.

Kosztem Napoli do Ligi Mistrzów awansował Juventus, a razem z nim Wojciech Szczęsny. Polski bramkarz nie będzie jednak dobrze wspominał tego sezonu. Szczęsny przez większość sezonu popełniał proste błędy i na pewno nie był pewnym punktem swojej drużyny, przez co często był zastępowany przez legendarnego Gigi Buffona. W konsekwencji władze Juve zaczęły przychylniej patrzeć na Gianluigiego Donnarummę z Milanu, Szczęsny natomiast musiał zacząć martwić się o miejsce w składzie. Okno transferowe dopiero się zaczyna. Można więc spodziewać się wielu spekulacji o przyszłości Szczęsnego w Juventusie.

Za wygranego tego sezonu należy także uznać Pawła Dawidowicza z Verony. Polak pojawił się na boisku w 30 meczach, większość z nich rozpoczynając w pierwszym składzie. Solidne występy w Serie A (takie jak choćby w ostatniej kolejce, gdzie przez 40 minut gry Dawidowicz wyłączył z gry Piotra Zielińskiego), zaowocowały powołaniem przez Paulo Sousę na Mistrzostwa Europy. Dawidowicz wskoczył do kadry kosztem Sebastiana Walukiewicza, który zaliczył niestety spory zjazd w Cagliari. Walukiewicz był przez pewien moment podstawowym zawodnikiem drużyny Eusebio Di Francesco, ostatecznie przegrał jednak rywalizację o miejsce w składzie. Trzeba jednak przyznać, że rywalami Walukiewicza na pozycji stopera byli m.in. Diego Godin czy Daniele Rugani, a więc zawodnicy z bogatą przeszłością. Cagliari zdołało utrzymać się w Serie A, należy więc mieć nadzieję na podjęcie przez Polaka walki o pierwszy skład.

O minionym sezonie na pewno chcieliby jak najszybciej zapomnieć także Arkadiusz Reca i Kamil Glik. Obaj, co prawda, grali regularnie w Crotone i Benevento, ale ostatecznie ich drużyny spadły z Serie A, a przyszłość Polaków w tych klubach stanęła pod znakiem zapytania. Swojej przyszłości w Torino nie może być także pewny Karol Linetty. Polak miał zrobić krok do przodu, przenosząc się z Sampdorii to Torino, jednak ta decyzja okazała się strzałem w kolano. Linetty wchodził na boisko głównie z ławki, a za swoją grę był regularnie krytykowany. Na jego szczęście Paulo Sousa dostrzegł w nim potencjał i dość kontrowersyjnie powołał go na Euro. Linetty ma więc szansę na udowodnienie swojej piłkarskiej klasy. Na Euro zobaczymy także Bartosza Bereszyńskiego, który kolejny rok był ważną postacią w Sampdorii. W tym sezonie, w meczu z Cagliari, udało mu się także zdobyć pierwszą bramkę po 5 latach gry na poziomie Serie A, co dodatkowo zwiększa ocenę sezonu w wykonaniu polskiego obrońcy.

Polscy bramkarze w Serie A stoczyli walkę o pozycję golkipera nr 3 w reprezentacji. Łukasz Skorupski z Bologny i Bartłomiej Drągowski z Fiorentiny przez cały sezon byli kluczowymi zawodnikami swoich drużyn. Ostatecznie jednak do kadry powołany został Skorupski, który z powodu kontuzji w środku sezonu rozegrał 8 meczów mniej od Drągowskiego. Trzeba jednak przyznać, że obaj bramkarze prezentowali równy poziom i są gwarancją odpowiedniej jakości w bramce.

 

Serie A – ciekawostki

W minionym sezonie Serie A zostały pobite pewne rekordy. Jeden z bardziej niechlubnych ustanowiło Crotone, które straciło w całym sezonie aż 92 bramki, co jest nowym najgorszym wynikiem w historii Serie A. 

Dużo milej swój wyczyn będzie wspominał za to Rafael Leao z Milanu. Portugalczyk w meczu z Sassuolo ustanowił nowy rekord najszybciej strzelonej bramki w historii Serie A (6,76 sekundy)

Co nas czeka w przyszłym sezonie?

Kolejny sezon Serie A zapowiada się niezwykle atrakcyjnie. Na tron będzie chciał wrócić Juventus (prawdopodobnie z nowym trenerem), jednak należy spodziewać się, że kluby z Mediolanu nabiorą wiatru w żagle i będą chciały uciec rywalom. Dobra wiadomość dla polskich kibiców jest taka, że w kolejnym sezonie na boiskach Serie A zobaczymy Szymona Żurkowskiego (Empoli), a także Tomasza Kupisza, Pawła Jaroszyńskiego i, o ile zdrowie pozwoli, Patryka Dziczka z Salernitany. Polska kolonia we Włoszech ma się więc bardzo dobrze, ale to tylko jeden z wielu powodów, dla którego warto oglądać Serie A. Do zobaczenia w kolejnym sezonie!

Dodaj odpowiedź

Twój e-mail nie będzie opublikowany.

Sprawdź jeszcze

Więcej naszych wpisów