Antykoncepcja – (nie)wszystko pod kontrolą
Metoda przyjmowania antykoncepcji jest na pierwszy rzut oka prosta- wybieramy jeden ze sposobów dawkowania, ilość i odpowiednie stężenie hormonów oraz fazowość. Wszystko zostaje ustalone przez lekarza– kobietom pozostaje przedstawić rzetelne informacje na temat swojego stanu zdrowia i prowadzonego trybu życia. Prostota tej metody, jak i rozbudowywana edukacja seksualna, czy potrzeba uregulowania hormonów sprawiają, że sięga po nie coraz więcej kobiet.
Wszelkie preparaty dostępne na rynku muszą przejść testy farmakologiczne, a sam preparat przez cały etap produkcji, jak i późniejszego użytkowania, musi znajdować się w odpowiedniej temperaturze. Następnie pacjentka pozostaje pod stałą kontrolą lekarską, a w jej rękach pozostaje branie tabletek w odpowiednie dni i o stałej godzinie.
Sprawdź także: Uchodźcy klimatyczni – ofiary, o których zapomniał świat
Tabletki to chemia, czyli gdzie jest pies pogrzebany
Voila! Po zastosowaniu wszystkich środków ostrożności możemy cieszyć się jedną z największych skuteczności wśród preparatów antykoncepcyjnych.
Celem tabletek jest bowiem zahamowanie owulacji, zmienienie właściwości błony śluzowej macicy oraz śluzu szyjki macicy, aby, utrudnić zarówno przedostanie się plemników, jak i – w ostateczności – zagnieżdżenie się powstałej po zapłodnieniu komórki jajowej.
Wszystko to zawdzięczamy szeregowi substancji, wśród których winowajców możemy znaleźć pod ciężkimi, nieznanymi nazwami, jak etynyloestradiol. A może, powiedzmy prościej – syntetyczny estrogen. Kolejnym, nie bezpośrednio połączonym z tabletkami, aczkolwiek ze wszystkim, co nas otacza- od żywności, po opakowania – winowajcą, jest bisfenol A, znany szerzej jako BPA. Niczym prawdziwi przestępcy, nazywani będą dalej w tym artykule skrótowo- etynyloestradiol pozostanie EE2, jak też znany jest w środowisku chemicznym, bisfenol A będziemy dalej określać skrótem BPA.
Antykoncepcja a ekologia – ciąg przyczynowo skutkowy
Biologiczni maturzyści co roku muszą zmierzać się z pytaniami o opisanie ciągu przyczynowo-skutkowego. Zamieńmy się więc miejscami i zadajmy sobie pytanie – jaki wpływ może mieć przyjmowanie przez kobiety antykoncepcji, na płodność i determinację płci u ryb? W odpowiedzi na to może pomóc nam fakt, iż w przeciwieństwie do ludzi, na determinację płci u ryb o wiele bardziej (niekiedy w wyjątkowo dużym stopniu) wpływają uwarunkowania środowiskowe.
Zły wpływ na środowisko – jak to możliwe?
Do tego możemy jasno stwierdzić, niczym w znanym polskim przysłowiu ‘’w przyrodzie nic nie ginie’’ – pobierane przez kobiety substancje nigdy nie wchłaniają się w stu procentach, zaś ich pozostałości nie rozpłyną się niczym za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Ostatnim kluczowym elementem jest wynalazek populacji, jakim jest budowanie oczyszczalni ścieków i odprowadzanie z nich ścieków, czy (na pierwszy rzut oka) oczyszczonej wody oraz ich niedopracowanie w pewnych kwestiach.
Sprawdź także: Plogging – co to jest?
Jak środki antykoncepcji dostają się do środowiska?
Połączmy to wszystko w jedną wersję wydarzeń. Kobiety stosują antykoncepcję hormonalną. Substancja czynna w postaci EE2 trafia do organizmu, gdzie spełnia swoją funkcję, zaś jej nadmiar trafia do układu wydalniczego, odpowiedzialnego za produkcję moczu. Ten będąc wydalanym z organizmu, trafia do ścieków, gdzie jednak oczyszczanie przebiega na zdecydowanie mniej zaawansowanym poziomie, niż rozdrabnianie się do każdego potencjalnego hormonu. Zresztą, badania wykazały, że ryby są wrażliwe na nawet niewielkie stężenie EE2 (5 nanogramów na litr wody).
EE2 trafia do nieudolnej w oczyszczaniu pozostałości farmakologicznych oczyszczalni ścieków, skąd trafia do środowiska wodnego. Niczym chowanie rzeczy do szafy, gdy mama kazała posprzątać, wszelkie problemy naszego świata trafiają do wód (czy oceanów, czy jezior i rzek) gdzie spotykamy podatne na zmiany środowiskowe ryby.
Wpływ środków antykoncepcji na środowisko – badania naukowe
Oprzyjmy się więc na badaniach prof. Justina Robertsa, który to badał wpływ EE2 i BPA zawartych w pokarmie na błazenki plamiste. Hormon żeński trafia do środowiska, determinując płeć, jaką rzecz jasna będzie płeć żeńska. Mówimy więc o feminizacji populacji, czyli procesie nieodwracalnej zmiany płci z męskiej na żeńską. W takim przypadku jest to wyjątkowo niebezpieczne dla stanu populacji, a co za tym idzie dalej, ekosystemu- jak wszelkie odejścia od normy.
Warto tutaj przypomnieć o drugiej substancji, przytoczonej w tym artykule- BPA. Jeśli dopowiem, iż jest to związek stosowany do produkcji tworzyw sztucznych; dopowiem jeszcze hasło mikroplastik i ,,odkładanie w organizmie”, odpowiedź nasunie się sama. BPA ma budowę podobną do estrogenu, tym samym może zaburzać gospodarkę hormonalną, w efekcie wpływać negatywnie na płodność ryb. Dodatkowo, jak wszelkie pozostałości po tworzywach sztucznych, może być odpowiedzialny za większe ryzyko nowotworów czy chorób dróg oddechowych.
Ogromne zagrożenie dla ryb
W ostateczności, łącząc obie substancje, co miałoby miejsce w populacjach żyjących w wodach blisko oczyszczalni ścieków (gdzie stężenie EE2 potrafi wynosić nawet 60 nanogramów na litr, czyli ponad dwanaście razy więcej niż minimalna, znana nam dawka wpływająca na rozwój ryb) otrzymujemy populację, w której nie tylko brakuje nam osobników płci męskiej, to żyjące już osobniki zmagają się z niepłodnością, ogólnymi problemami rozwojowymi oraz naturalnymi w środowisku elementami, jak konkurencja międzyosobnicza czy przeżywanie najsilniejszych osobników. Odpowiednio silnych osobników w takich populacjach może być za mało, aby gatunek mógł przetrwać.
Sprawdź także: Jezioro Aralskie – katastrofa ekologiczna
Rachunek sumienia, czy cena za rozwój?
Mówimy o rybach i sam ich temat nie byłby tak poruszający- wszakże pozwoliliśmy sobie na doprowadzenie setek gatunków do stanu bliskiego wyginięciu, nie katujemy się jednak codziennie poczuciem winy za dodo czy nosorożce. Dopowiem więc słowami zakończenia ostatnie na dziś zadanie- zastanówmy się, czy my, ludzie, jako zwierzęta, także jesteśmy narażeni na wszystkie wspomniane w artykule czynniki?
Czy to znaczy, że mamy zaprzestać brania tabletek- nie, gdyż nie po to medycyna walczyła o nie przez tyle lat, byśmy teraz zaprzepaszczali nasze zdrowie i rozwiązania. Warto jednak mieć to na uwadze i bacznie śledzić aktualne badania, gdyż w tym jednym problemie, zawartych jest wiele pytań, na które nauka nie zna jeszcze odpowiedzi- od ekosystemu, przez zwierzęta, aż po nierozwiązany system oczyszczania wód z pozostałości farmaceutyków.