23 grudnia najkrwawszy film zawita do polskich kin!
Rzadko kiedy horrory wywołują taką sensację. Terrifier 2: Masakra w Święta to horror malutkiego studia Bloody Disgusting. Kosztował zaledwie 250 tys. dolarów, ale niespodziewana popularność, sensacyjne doniesienia z reakcji widzów (mdlenia, obecność lekarzy na terenie kina, wręczenie widzom torby na wymiociny), oraz pozytywny odbiór krytyków sprawiły, że film zarobił dotąd na świecie 11,5 mln. dolarów (czyli 46 krotność budżetu). Bloody Disgusting nawet zgłosił (oczywiście w ramach żartu) film jako swojego kandydata do Oscara.
Także podczas festiwalu horrorów w Splat!FilmFest film wywołał spory szum – wygrał tamtejszy konkurs głosowania w niemal wszystkich kategoriach, czyli za – Najlepszy film, Najlepsza reżyseria, Najbardziej szokujący film, Najlepsze efekty specjalne i Najstraszniejszy film. Często się nawet mówi, że Terrifier 2 ma zadatki, aby stać się kultowym, zaś Klaun Art (Art The Clown) nową ikoną horroru.
Sprawdź także: Czy seria Halloween potrzebowała nowej trylogii?
Terrifier 2, czyli najbardziej epicki slasher
Terrfier 2: Masakra w Święta jest co prawda kontynuacją filmu z 2016 roku (w Polsce znanego jako Masakra w Halloween), ale jest też swego rodzaju nowym startem. W przeciwieństwie do jedynki posiada filmową strukturę, oraz swoją protagonistkę oczami której poznajemy całą historię. Film opowiada o licealistce imieniem Sienna- jej pasją jest tworzenie cosplayów inspirując się rysunkami swojego zmarłego ojca. Okazuje się, że obrazy stanowią przepowiednię powrotu morderczego Klauna Arta, który raz jeszcze rusza na krwawe łowy w święto Halloween.
Pierwszy Terrifier stanowił hołd dla kina exploitation z lat 70 – z filtrem imitującym starą taśmę, brudną i odpychającą scenografią itd. Sequel dużo bardziej skłania w stronę lat 80 – z masą neonowych kolorów, syntezatorowej muzyki. Wykorzystuje estetykę retro i podporządkowuje pod nią swoją narrację.
Sprawdź także: Dziedzictwo Stranger Things mierzy się ze spadkiem formy – recenzja 1. części 4 sezonu
Wszelkie hamulce puszczone
Widać masę miłości twórcy do kina klasy B i klasyki slasherów. Damien Leone nie tylko odhacza różne tropy charakterystyczne dla gatunku, ale także je rozwija, często w niespotykanym kierunku, łącząc z psychodeliczną narracją, a nawet z elementami fantasy.
Poza estetyką i klimatem, przywiązano także uwagę do bohaterów. Sienna jest autentycznie bardzo dobrze wykreowaną final girl (i fajnie zagraną przez Lauren LaVera)- dobrze rozumiemy problemy z jakimi się zmaga, co próbuje osiągnąć, oraz jej relacje z najbliższymi. Uniknięto stereotypów rodem z teen dramy, faktycznie można polubić bohaterkę (ale także członków jej rodziny), uwierzyć w nią i kibicować jej.
Sprawdź także: The Walking Dead – Dokąd zmierzały Żywe trupy?
Strasznie śmieszna komedia
Nasz Klaun Art jest mordercą podobnym do poprzedników, ale też unikatowym. Nie odzywa się ani słowem, niczym Jason Voorheese, ale jednocześnie nieustannie dostarcza nam gagi pełne czarnego humoru niczym Freddie Krueger. Jego całkowicie czarnobiały makijaż i strój, komunikacja za pomocą ruchów ciała, slapstickowy humor nadają mu urok bohatera kina niemego. Fantastycznie wywiązał się David Howard Thornton swoją grą ciałem i intensywną mimiką, tak że nasz klaun bywa jednocześnie zabawny i przerażający kiedy trzeba.
Pod względem przesadzonej przemoc, film graniczy z Martwicą Mózgu Petera Jacksona. Jednocześnie wszystkie elementy gore wykonane są za pomocą efektów praktycznych, z masą pieczołowicie wykonanych, niepokojących detali. Jednak wszystko jest potraktowane z dużym dystansem i przestylizowane, żadne morderstwo nie wygląda w żadnym stopniu realistycznie – chodzi w nich przede wszystkim o widowisko, połączenie makabreski z czarnym humorem.
Damien Leone tutaj wykazuje się niesamowitą wyobraźnią pod wieloma względami – czy to jeśli chodzi o sceny śmierci, czy sposoby w jaki ma budować nastrój grozy, klimat nocy Halloween, czy lore wokół klauna. Oprawa audiowizualna prezentuje się kapitalnie – świetne wykorzystanie kontrastujących kolorów, pomysłowa charakteryzacja, kostiumy, czy scenografia. Wszystkie filtry, praktyczne efekty, nastrojowe syntezatory, budują retro.
Podsumowanie
Terrifier 2: Masakra w Święta to specyficzny horror, nawet jak na standardy slashera. Bardzo niezależny i undergroundowy, bawiący się formą, przekraczający granice, prowokujący i mocno wystylizowany. Jednocześnie to bardzo świeże podejście do slashera – nie rewolucja, ale ewolucja tego podgatunku, podniesienie poprzeczki i dociśnięcia pedału gazu na każdym poziomie.