lifestyle

Zadzwoń do Saula – godny spin-off Breaking Bad

Zadzwoń do Saula, czyli spin-off do Breaking Bad zarówno ma wiele znamion swojego legendarnego poprzednika, jak i dodaje i rozwija wiele motywów. To serial dużo wolniejszy, bardziej skupiony na dialogach, ale wciągający bardzo inteligentnym scenariuszem, świetną reżyserią i aktorstwem. Serial doczekał się już finału, który nie zawiódł, a wręcz przebił oczekiwania.

Zadzwoń do Saula po 7 latach dobiegł końca

Przed Zadzwoń do Saula, było Breaking Bad autorstwa Vince’a Gilligana jeden z najważniejszych seriali współczesnej telewizji. Serial tamten pokazał niesamowicie wciągającą i trzymającą w napięciu historię łączącą dramat z kryminałem. To, co początkowo zaczynało się jako serial obyczajowy przeplatający się z kinem akcji i pastiszem, urosło do rangi szekspirowskiego dramatu. Serial zyskał status kultowy, a postać Waltera White’a stała się ikoną.

Często, kiedy dany film lub serial odnosi wielki sukces, powstają plany na jego kontynuację. Vince Gilligan postanowił nakręcić spin-off, czyli Zadzwoń do Saula opowiadający o przeszłości (ale też przyszłości) drugoplanowej postaci Breaking Bad, czyli o Saulu Goodmanie.

Zadzwoń do Saula

Sprawdź także: Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy – pierwsze wrażenia

Autorski spin-off

Zadzwoń do Saula na papierze posiada wszelkie znamiona produkcji, która nie mogła się udać. Postać grana przez Boba Odenkirka w Breaking Bad była zaledwie comic reliefem. Teoretycznie tego typu postacie nie kryją w sobie większej głębi. Serial posiada także garść innych powracających postaci z Breaking Bad w większych lub mniejszych rolach. W przypadku każdej innej produkcji można by mówić wyłącznie o fanserwisie. Jednak Gilligan stworzył serial zaskakująco dojrzały, inteligentny, zmieniający perspektywę na wiele postaci.

Zadzwoń do Saula, jest serialem prawniczym. Wątki kryminalne z elementami akcji nadal są obecne, ale na drugim planie. Tutaj większą rolę odgrywają dialogi, życia osobiste bohaterów, sceny, przy których często (z pozoru) nic ważnego się nie dzieje. Przez to może rozczarować niektórych fanów Breaking Bad. To dużo wolniejszy serial, oparty bardziej na dialogach. Warto dać jednak szansę, albowiem jego najmocniejszą stroną jest bardzo błyskotliwy, inteligentny scenariusz i fantastyczne aktorstwo.

Zadzwoń do Saula

Sprawdź także: CSR – co to jest biznes społecznie odpowiedzialny?

Podobnie jak w Breaking Bad, śledzimy losy bohatera powoli staczającego się na dno. Jednak droga Saula Goodmana jest subtelniejsza i mniej czarnobiała. Główny bohater w przeciwieństwie do Waltera White’a ani nie zaczyna jako praworządny obywatel, ani też nie staje się masowym mordercą. Jego wewnętrzny problem jest bardziej skomplikowany. Jest bardziej podstępny i dwulicowy niż Walter White, ale też ma większe pokłady empatii i chęci odkupienia. Doskonale poznajemy jego motywacje, czynniki które go ukształtowały, nawet tak bardzo niepozorne jak np. miłość do kina.

Sprawdź także: Obi-Wan Kenobi – fanserwis to za mało

Świetna aktorstwo

Fenomenalnie to oddaje odtwórca głównej roli, czyli Bob Odenkirk. Już w Breaking Bad przekonaliśmy, że aktor ma świetny timing komediowy. Potrafi rozbawić masą błyskotliwych żartów i wizerunkiem showmana. W Zadzwoń do Saula, wspina się na jeszcze wyższy poziom. Często za pomocą najsubtelniejszych środków oddaje cały wewnętrzny konflikt bohatera, jego tragizm i wątpliwości.

Świetnie także wypada reszta obsady. Powracający z Breaking Bad Giancarlo Esposito, czy Jonathan Banks również mają tutaj więcej do odegrania, przez to, że spędzamy z nimi więcej czasu i lepiej poznajemy ich życie codzienne. Nie ustępują im zupełnie nowi bohaterowie jak Tony Dalton jako Lalo Salamanca, czy Rhea Seehorn jako Kim Wexler, która ma z Bobem Odenkirkiem świetną chemię.

Zadzwoń do Saula

 

Sprawdź także: Szczur w klatce, czyli kilka słów o zwierzęcych laboratoriach

Gra pozorów

Zadzwoń do Saula to także bardzo dobrze wyreżyserowany serial. Vince Gilligan opanował granie ciszą i dłużyznami do perfekcji. Nie śpieszy się, pozwala scenom trwać, aby mogły jak najlepiej wybrzmieć. Momenty w których bohaterowie nic nie mówią, a tylko wymieniają się spojrzeniami niosą niesamowicie dużo ukrytych refleksji i emocji, szczególnie w ostatnich odcinkach.

Zadzwoń do Saula

Sprawdź także: Wiking – Tragedia Amletha [recenzja]

Serial inny niż Breaking Bad

Bardzo ciekawym zabiegiem jest zaplątanie 2 różnych linii czasowych – przed wydarzeniami z Breaking Bad i po. Widać to przede wszystkim w ostatnich odcinkach, które najlepiej pokazują, jak zmieniły się realia i życie bohaterów, w jakim kryzysowym punkcie się znaleźli. Czarnobiałe zdjęcia podkreślają nostalgię bohaterów, poczucie przemijania i tęsknoty za dawnymi czasami.

Ostatecznie obserwujemy, jak to adwokat sam siedzi na miejsce oskarżonego. Proces wokół niego okazuje się rozliczeniem z całego jego życia. Rozliczana zostaje dusza (Saul, przywodzące na myśl angielskie „soul”), kogoś, kto może okazać się dobrym człowiekiem (Goodman) – zagubionym, ale wciąż z szansą na odkupienie.

Podsumowanie

Zadzwoń do Saula w oczach wielu, znajduje się w cieniu Breaking Bad. Wbrew pozorom to serial, który fantastycznie rozwija postacie i wątków. Widać także jak sam Vince Gilligan się zmienił na przestrzeni lat – dojrzał, stał się bardziej wyciszony, skupiony na chwilach, subtelnych emocjach i dialogach. Serial został niesłusznie pominięty przez Emmy – od 2015 do 2022 przy 46 nominacjach, nie wygrał ani jednej nagrody. Tragikomiczna sytuacja na miarę postaci Saula Goodmana. Nie powtórzmy jednak błędu Emmy i doceńmy świetny serial.

Dodaj odpowiedź

Twój e-mail nie będzie opublikowany.

Sprawdź jeszcze

Więcej naszych wpisów