Puchar Świata w skokach – konkursy
Kolejny sezon walki o Kryształową Kulę rozpocznie się 20 listopada w Niżnym Tagile, jego finał z kolei zaplanowany jest na 27 marca w Planicy. Przez ten czas skoczkowie wezmą udział w 35-ciu konkursach, z czego aż 28 z nich to zawody indywidualne. Dwa konkursy (w Willingen i Oslo) zostaną rozegrane w formule mieszanej, gdzie drużyny narodowe będą złożone z zawodników obu płci. Łącznie skoczkowie pojawią się na skoczniach w 16-stu miastach, położonych w dziewięciu krajach.
Jak co roku, Puchar Świata w skokach ma w swoim terminarzu konkursy wyjątkowe. Takie, które cieszą się szczególnym zainteresowaniem kibiców. Zakopane, Obertsdorf, Oslo.. to miejsca, gdzie trybuny zawsze są wypełnione do ostatniego miejsca. Na brak kibiców skoczkowie nigdy nie narzekają także na kończącym Turniej Czterech Skoczni konkursie w Bischofshofen. Zostało to dostrzeżone przez władze FIS, które postanowiły rozegrać w tym austriackim mieście dodatkowe dwa konkursy (8 i 9 stycznia). To w zasadzie jedyna poważniejsza zmiana w tegorocznym terminarzu Pucharu Świata w skokach. Zmiany mogą być jednak dość dynamiczne – w końcu żyjemy w czasach pandemii..
Puchar Świata – szanse Polaków
Na kilka dni przed początkiem sezonu ciężko oceniać szanse poszczególnych skoczków na wysokie pozycje. W tym sporcie nie ma w końcu sparingów, na podstawie których moglibyśmy wyciągać pewne wnioski. Z kim możemy jednak wiązać największe nadzieje, jeśli chodzi o podopiecznych Michala Doleżala? Cóż, dużych zaskoczeń nie będzie.
Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Kamil Stoch. Nasze eksportowe trio. Utytułowani zawodnicy, od lat znajdujący się w ścisłej czołówce najlepszych skoczków świata. W kontekście ich występów w Pucharze Świata trzeba jednak brać pod uwagę dodatkowy aspekt, jakim jest.. wiek.
Nie ma się co oszukiwać. Żyła i Stoch mają 34 lata, Kubacki z kolei jest 3 lata od nich młodszy. Oczywiście, nie wysyłamy nikogo na sportową emeryturę, nie jest jednak sensacją fakt, że z wiekiem coraz trudniej utrzymać szczytową formę przez dłuższy czas. W tym sezonie Pucharu Świata będzie to szczególnie ważny czynnik. Dla większości skoczków najważniejszą imprezą sezonu są bowiem Zimowe Igrzyska Olimpijskie, które odbędą się w lutym przyszłego roku w Pekinie. Szczyt formy ma więc przyjść dopiero za 3 miesiące. Jak nietrudno się domyślić, może mieć to ogromny wpływ na wyniki poszczególnych konkursów, szczególnie w pierwszej fazie sezonu. Czy straty punktowe będą do odrobienia w drugiej części zimy? Tego nie sposób przewidzieć.
Inni polscy skoczkowie. Z kim wiązać nadzieje?
Patrząc na ekipę „drugiego planu” w naszej reprezentacji, w oczy rzucają się dwa nazwiska. Andrzej Stękała, który zrobił absolutną furorę w poprzednim sezonie Pucharu Świata, w trakcie którego nie tylko był pewnym punktem w konkursach drużynowych, ale notował też bardzo przyzwoite występy w zawodach indywidualnych (najlepsze drugie miejsce na Wielkiej Krokwi w Zakopanem). Drugim pozytywnie rokującym na ten sezon skoczkiem jest Jakub Wolny. Nadzieje z nim związane opieramy nie tylko na dobrych występach na śniegu w poprzednich sezonach. Wolny świetnie spisał się w czasie Letniej Grand Prix, gdzie w klasyfikacji końcowej zajął dobre 6. miejsce (zwyciężył Norweg Halvor Egner Granerud przed Dawidem Kubackim). Jeśli przełoży formę z lata na śnieg, to może dostarczyć nam wielu pozytywnych emocji.
Z niecierpliwością wyczekujemy też eksplozji talentu któregoś z naszych młodych zawodników. Stoch, Kubacki i Żyła młodsi już nie będą, a obawy o ciągłość potęgi polskich skoków są coraz mocniejsze..
Puchar Świata – faworyci z zagranicy
Jeszcze raz zwracamy uwagę – w sezonie olimpijskim w Pucharze Świata może dojść do niespodziewanych rozstrzygnięć. Mimo tego, faworyci do walki o Kryształową Kulę są dobrze znani. Największy z nich to oczywiście Halvor Egner Granerud. Rewelacyjny Norweg wygrał w cuglach poprzednią edycję Pucharu Świata, wyprzedzając drugiego Markusa Eisenbichlera o prawie 400 punktów. Dyspozycja Graneruda pozwala mu skakać tak samo dobrze na śniegu, jak i na igelicie. Tegoroczne Letnie Grand Prix także padło bowiem jego łupem. Faworyt? Mało powiedziane.
Inni faworyci? W zdecydowanej większości to starzy wyjadacze Pucharu Świata. Obok Graneruda w ekipie Norwegów groźni będą Marius Lindvik i Johann Andre Forfang. O najwyższe lokaty na pewno będzie się też bić Karl Geiger (Niemcy), Stefan Kraft (Austria) i Ryoyu Kobayashi (Japonia). Młodym wilkiem, który może namieszać w stawce, jest Austriak Jan Horl. 23-latek nie jest debiutantem w stawce, pierwsze podium Pucharu Świata w karierze zdobył już w 2019 roku w Engelbergu. Tego lata jego talent jednak rozbłysnął, Horl zajął bowiem trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Letniej Grand Prix. Jeśli podobną dyspozycję zaprezentuje zimą, może stać się liderem reprezentacji Austrii.
Przybysz z dalekiego kraju
W związku ze zbliżającymi się Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie, w stawce skoczków musiał pojawić się Chińczyk. Być może już w trakcie pierwszych zawodów w Niżnym Tagile, na belce zasiądzie Song Qiwu. Jego historia jest gotowym scenariuszem na film. Qiwu został bowiem zauważony przez słynnego norweskiego trenera, Mikę Kojonkoskiego, w trakcie treningu.. biegowego. Pomimo rozpoczęcia treningów na skoczni dopiero w wieku 17 lat, Chińczyk wszedł już na poziom pozwalający mu na obecność w Pucharze Świata. W trakcie Igrzysk jego obecność niewątpliwie będzie świętem dla kibiców z Państwa Środka.
Anders Fannemel wraca do stawki Pucharu Świata
Lato 2019 roku, skocznia w Wiśle. To właśnie tam Anders Fannemel dostaje poważnej kontuzji kolana. Kontuzji, która wykluczyła go ze sportowej rywalizacji na niemal 1000 dni. Teraz czterokrotny zwycięzca konkursów Pucharu Świata wraca do gry. Trudno powiedzieć, czy Fannemel bardzo szybko wróci do ścisłej czołówki. Szczególnie interesującą kwestią są jego występy na skoczniach mamucich, na których Norweg czuje się znakomicie (przez pewien czas lot Fannemela na odległość 251,5 metra był rekordem świata). Na początek jednak dajmy mu po prostu cieszyć się każdym skokiem.
Puchar Świata w skokach – czas, start!
Przed nami kilka miesięcy wielkich sportowych emocji. Polscy kibice muszą przyzwyczaić się do oglądania skoków narciarskich w nowej stacji. Miejmy jednak nadzieję, że cała otoczka przestanie być ważna, w momencie gdy najlepsi skoczkowie świata zaczną walczyć ze sobą na metry. Pozostaje więc życzyć wiatru pod narty, trafionych odbić na progu i najważniejsze – bezpiecznych lądowań. Lećcie orły, lećcie!